Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Walery z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 23558.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2487 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Walery.bikestats.pl
  • DST 126.10km
  • Czas 04:56
  • VAVG 25.56km/h
  • VMAX 49.90km/h
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Natura zawsze wyrównuje rachunki...

Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 0



Dziś nawet wcześnie wstałem... ;) Przeczekałem mgły i siup...  Do Gubina bardzo miło się goniło. Wiatr nie przeszkadzał, był wręcz przyjazny, a i samochodów jak na lekarstwo, co w tygodniu nie zdarza się nigdy. Droga  32 z Zielonej Góry w stronę granicy,  do Gubina, od poniedziałku do soboty to  trochę taki magnes samobójców ... Ponieważ opornie wstaję rankami, czasu było mało i by plan się powiódł kręcić należało dość żwawo :) Przy wjeździe do Gubina średnia licznikowa to 32,1 km/h , więc rzekłbym, że nawet zacna :) W Gubinie pętla po centrum, nawet nie chciało mi się wjeżdżać do Niemiec, bo ileż można ;) , a na 13.00 (znowu) miałem być w domu, do dyspozycji rodziny :) Z Gubina drogą na Lubsko dojeżdżam do trzydziestki dwójki i po około pięciu kilometrach niespodzianka: wiatr, o którym wiedziałem, że będzie wiał od przodu, był zdecydowanie silniejszy niż wynikało to z prognozy (może sporo nieosłoniętych miejsc potęgowało takie właśnie wrażenie) i dość skutecznie mnie spowolnił ( mimo, że lubię jeździć gdy porządnie wieje ). Jednak to nie wszystko... Po kolejnych dwóch czy trzech kilometrach, kolejna niespodzianka: totalna niemoc i miast prędkości rzędu 30-35 km/h zrobiło się bardzo marnie i zjawisko narastało... :( Wreszcie, przed podjazdem obwodnicą Krosna, stop całkowity... Zaległem pod drzewem i niemal zasnąłem... Gdyby nie telefon Moni , pewnie wpadłbym jak mucha w sen zimowy... :)  Dystans delikatny i niespodziewana przygoda...Hm... Zdarzyło mi się już tak kiedyś ale miałem wtedy dwieście sześćdziesiąt kilometrów w nogach, było to bardzo dawno temu, zero wody i słodyczy :) Pewnie jakiś czas będę tworzył teorię do tegoż zjazdu mocy... :) Monia twierdzi, że to przez to, że nie zjadłem śniadania... Trochę się z tym zgadzam, ale żeby aż tak zaniemóc ? Po osiemdziesięciu kilometrach ? Hm... Od krosna do domu, jakieś trzydzieści kilometrów właściwie nie jechałem, lecz toczyłem się z wolna... Tak oto dostałem kolejną, całkowicie niespodziewaną  lekcję pokory od Matki Natury...


Kategoria Merida, Sto plus



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!