Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Walery z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 23558.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2487 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Walery.bikestats.pl
  • DST 26.60km
  • Czas 02:02
  • VAVG 13.08km/h
  • VMAX 45.80km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lauring Cargo Party. Dzień czwarty...

Czwartek, 3 lipca 2014 · dodano: 03.07.2014 | Komentarze 0


Nigdy chyba, nie dowiem się ile kilometrów przejeżdżam na rowerach :) Nie mam do tego cierpliwości... W czerwcu trochę się starałem, ale nie do końca... A w lipcu... W lipcu muszę uważniej spoglądać przed siebie, bo... nie sam będę jeździł.  Cargo party trwa :)

Dziś Mini Zoo, Statek piracki, tęcza w fontannie i place zabaw w niezliczonej ilości... Oraz: księgarnia, sklep rowerowy...
Przejeżdżając przez Deptak, bo bliżej, szeroko i bez samochodów osłupiałem na widok tego co wyprawiają... rowerzyści. Tak. Rowerzyści...  Jadąc po chodniku, rzecz niby oczywista, pieszy -święta krowa. Okazuje się, że jednak nie... Smutne...

Nie znoszę niedzielnych obiadów, a zwłaszcza rosołu i schabowego... (dziwne, bo w Domu w takiej formie ich nie robimy),niedzielnych kierowców... niedzielnych rowerzystów... niedzielnych wędkarzy... niedzielnych wszystkich i niedzielnego wszystkiego... :) I choć wprawdzie środek tygodnia jest, to temperatura, a jakże... niedzielna :)

Nasza dzisiejsza perła, to tęcza w fontannie na Wagmostawie i olśnienie, że... to jednak prawda, że jak jest tęcza, to pod nią mogą być ukryte skarby... I tylko szkoda, że nie mieliśmy butli z tlenem do nurkowania, a i płetwy w domu zostały, bo z całą pewnością już dziś jakieś skarby trafiły by do domu :) O nie! Znowu przeładowana przyczepa... ;) Ale za to rama i zawieszenie po tuningu :)
Wobec tego, poudawaliśmy sobie piratów, bo oni przecież od skarbów są :) Ale trochę nie wyszło, bo na piachu i drewniane nogi, których nie mamy nie stukały tak jak w bajkach... ;)







A to łącznik ulicy Botanicznej i Wyszyńskiego. W dół jest fajnie, a z powrotem jeszcze bardziej, gdy z przyczepy dochodzi łabędzi śpiew Smerfetki: Dajesz Tato, dajesz!!! Dogoń ich!  A jeśli się uda, to: Dzień dobry! Jesteśmy pierwsi! :) To dopiero jest motywacja ;)




Mało nie skończyło się skandalem, bo Laura wlazła do wody i zaczęła rękoma łapać złote rybki... ;)  ,, ...ale ja się tato nie boję ryb, bo ja lubię zwierzęta, a one są taaakie słodziutkie... " :)





Po górach i w terenie też jeździmy... Zwłaszcza po wałach, w czasie roztopów... ;) Żeby było pod górę, to na wał wjeżdżamy osobiście :) Niestety, czasem rower zapada się po bagażnik i wtedy... przyczepa, jak za cudownym, czarodziejskim dotknięciem różdżki, zamienia się w łosia :) ratując nas z opresji i choć oboje mamy wtedy pełno w portkach, to jeszcze się nie nauczyliśmy, że tak nie można, bo to niebezpieczne, i że ą i że ę... Cena przygody i szaleństwa... Poza tym małże można wtedy łapać bez wysiadania z przyczepy :)





W dżungli polujemy na żółwie... To bardzo proste: wystarczy sałata :)





Kiedyś były Czerwone Kapturki, a teraz różowe kucyki... Tylko... Wilk... jak to Wilk... nie zmienia zwyczajów...





Przejeżdżając Amerykę, natrafiliśmy na takiego właśnie Misiunka :)





Stara prawda: Podróże kształcą... A zacienione kolanko z krwawymi śladami, to efekt wczorajszego kozaczenia na podwórku...  ... na rowerze :) Test granicy przyczepności na rozsypanym na chodniku piachu w trakcie wyścigu... ;)


Trop łosia...










Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!