Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Walery z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 23558.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2487 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Walery.bikestats.pl
  • DST 267.40km
  • Czas 10:00
  • VAVG 26.74km/h
  • VMAX 60.60km/h
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jak nieopatrznie zostałem zającem... :)

Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 05.07.2014 | Komentarze 0

Jakiś czas temu pewien rowerzysta zaproponował mi wspólne jeżdżenie, ponieważ, jak sądzę spodobała mu się jedna z moich przejażdżek... Miał to być początkowo dystans podobny do tego zachwycającego epizodu, czyli pod czterysta kilometrów... Przyszła wiosna i dystans stopniał... Zostało jakieś sto dwadzieścia kilometrów. Zawsze to coś i zdecydowałem się na taka jazdę, wiedziony ciekawością, bo zawsze jeżdżę sam... W sumie było sympatycznie ale miałem niedosyt... Niedawno padła ze strony znajomego propozycja trasy do trzystu kilometrów. Oczy mi się zaświeciły bardziej, bo to już trochę jest :) Początkowo miał to być Poznań, lecz zdecydowanie grzecznie zasugerowałem, że trasa z Zielonej Góry do Poznania nie jest tą, która mnie kręci. Raczej zniechęca... Zaproponowałem kilka wariantów i ostatecznie wybór padł na trasę: Zielona Góra - Skwierzyna - Drezdenko i z powrotem :)
W okolicach Międzyrzecza, w trakcie miłej rozmowy okazało się, że to ma być rekordowa trasa znajomego. I... bardzo dobrze! Będę uczestniczył w biciu rekordu... Yeah!!! Okazało się też, że fajnie by było gdybym... jechał z przodu. W sumie logiczne: znam tę trasę bardzo dobrze itp, bla, bla, bla... :) Tak oto, przypadkowo dla mnie zostałem zającem :) Cóż, zając nie mysz i zasuwać powinien... Tak też poczułem i na miarę moich możliwości przyciskałem bardziej... :) Szkoda tylko, że zajęczenie trwało sporo ponad dwieście kilometrów ;) Ów rekord mógłby być bardziej bardziejszy z każdej perspektywy. Ale cóż bywa i tak... Było mi fajnie, bo kręciłem nieco bardziej ambitnie niż zwykle :)  Gdzieś między Skwierzyną a Drezdenkiem chciałem zrobić kilka zdjęć wczesnego wschodu słońca, lecz telefonofotografilizator to kiepskie urządzenie na tę część doby :) I... zdjęć nie będzie tym razem... Później byłem zajęty wywieszaniem zajęczej wargi na kierownicę i nie chciało mi się już sięgać po telefon :) Raz nie zawsze... Wyruszyliśmy tuż po północy. Noc była bardzo ciepła i tylko na odcinku Międzyrzecz - Drezdenko zakładałen rękawki i nogawki... Lasy, lasy... :) Właściwie, za gastro serwisy mogły nam służyć tylko cepeeny i inne takie, bo w Drezdenku byliśmy około 4.30 - 4.45.  Od Skwierzyny do domu wiatr nas porządnie sponiewierał, ale to akurat mi się podobało. Około dziesiątej było już za gorąco :)  Subiektywnie mi było za gorąco...W sumie wydaje mi się , że poszło w miarę sprawnie. Ale to jest bardzo względne ;) Obrzydliwa hotdogowa alternatywa... Bleee... :)
Pojeżdziliśmy trochę, pogadaliśmy o rowerach i... do Domów...  do Rodzin... :)

Zajęczy trop:






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!