Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Walery z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 23558.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2487 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Walery.bikestats.pl
  • DST 50.60km
  • Czas 01:44
  • VAVG 29.19km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorny spacer pośród debili...

Poniedziałek, 21 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 0



Nieśpiesznie przyzwyczajam się do nowych opon. Wrażenia dalej niezmienne: jest zdecydowanie inaczej i mimo ogromnego ciśnienia w kołach, tak jakoś miękko...
Dojrzewam powoli do porządnego światła z przodu, bo dziś jeździłem wolniej w dużym stopniu z powodu marnego oświecenia :)  Diody w taniej lampce przeżywają już chyba jesień swą... ...i czasem, a nawet dość często, zastanawiam się jak można z takim badziewiem jeździć... :) Do pewnych prędkości można, później ryzyko wzrasta...

Na jednym ze skrzyżowań ustawiam się mniej więcej około metra od lewej krawędzi pasa, by bezpiecznie ruszyć i by blachoburki nie próbowały wyprzedzać w chwili gdy ruszam. No i to był błąd. Było mi stanąć na środku, bo ćwierć mózg w białym, małym miejskim dostawczaku, na skrzyżowaniu (obaj jechaliśmy prosto) wyprzedzał z mojej prawej strony!!!  Mało się nie zesrałem... Boję się takich przygód, bo gdyby coś się wydarzyło, a byłbym w stanie wstać z ulicy, to byłby jeszcze jeden wypadek... Mam nieustającą alergię na debili w samochodach i obawiam się mojej reakcji na bezmyślność półgłówków bez wyobraźni ewidentnie mających w dupie wszystko i wszystkich... Ich szczęście w głupocie polega na tym, że najczęściej beztrosko ( raczej powinno być: z satysfakcją, wszak doskonale wiedzą co z premedytacją robią)  jadą dalej, choć nie zawsze, bo czasem spotykamy się na światłach... Dość już mam wyciągania potencjalnych morderców z samochodów przez... szybkę w drzwiach... Nie chciałbym też by moja noga, bez znaczenia która zagościła przez tę szybę w środku... Chyba wolałbym by były połamane...  :( Mimo, że wyspałem się, świeci słońce, to nastrój mam delikatnie mówiąc marny... Żeby na nieco ponad pięćdziesięciu kilometrach, trzy razy spotkać Manitou?
Nie za bardzo mnie to kręci...





Jakość zdjęcia marna, ale za to widok kojący...





Jestem widoczny ponad normę, ale co z tego jeśli większość potencjalnych kierowców - morderców jeździ za dnia...

Jak z takim stanem umysłu mam dziś pojechać z dzieckiem nad jezioro? I, że niby nic się nie stało!? Bo, nawet mnie nie drasnęli? 
Owszem, zawdzięczam to tylko sobie...

Chciałbym, by samochody poruszały się jak wagoniki linowej kolejki górskiej. Jak któremuś kierowcy nie pasuje tor jazdy i prędkość, to:

1. zrywa się z liny i spada w dół...
2. systemy bezpieczeństwa owijają liną, takiego palanta, dusząc zagrożenie już na etapie początkowym wraz z palantem...

Taki miałem dziś sen...

A w realu:

-Tato, a czy pamiętasz, że dziś jedziemy nad jezioro?
-tak kochanie... Pamiętam...







 


Kategoria Do stu, Merida



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!