Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Walery z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 23558.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2487 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Walery.bikestats.pl
  • DST 39.50km
  • Czas 01:23
  • VAVG 28.55km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Temperatura 12.8°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niemiecki sen - przebudzenie

Niedziela, 17 sierpnia 2014 · dodano: 17.08.2014 | Komentarze 1


Niemcy, to dziwni ludzie. Wcale nie tak punktualni, poukładani, pracowici... Chodzi o coś innego... O co? Nie wiem, to jest tylko mój sen... ;)
Pierwsza nocna rowerowa potyczka w Niemczech była dla mnie niezwykłym przeżyciem. Jeździłem w towarzystwie Rowerów jakby z innej planety. Zaiste były kosmiczne, ja jechałem na pożyczonej, trochę za małej :) szosie Authora i gul mi latał na lewo i prawo.... Całkiem niezłej w sumie szosówce, bo na Ultegrze, jednak przy innych machinach wyglądała... jak chiński plastik w złym znaczeniu tego określenia.
Dzisiejsze nocne harce, to co innego! Już wiem, dlaczego Horst pytał się o numer butów w jakich jeżdżę :) Przypominam, że to tylko mój sen... Skubaniec przywiózł buty ( ja mam tylko zwykłe espedy) i przywiózł... dla mnie...   to ciągle sen ;) rower, którym się ostatnim razem zachwycałem, do tego mogłem wczoraj i dziś nim pojeździć... Nigdy jeszcze nie jechałem tak szybko, takiego dystansu jak wczorajszo-dzisiejszej nocy. Jakiego i jak szybko? Przecież to sen, a sny szybko wypadają z pamięci... ;) Tej nocy odkryłem Amerykę i jestem w sporym szoku... A to tylko sen...

Wracając do domu, po raz kolejny zastanawiałem się, kto tak naprawdę przegrał wojnę...
Patrząc na stalową kierę w Holowniku, stukałem się w głowę, bo to jest niemożliwe, by były na świecie aż tak fantastyczne rowery i tak jeżdżące... Ale to przecież jest sen!

Proza życia, czyli przebudzenie:









W moim śnie było o wiele bardziej ciepło, wręcz gorąco, a czasami bolały mnie aż uszy i czułem dziwne mrowienie w zatokach...
W mojej wyobraźni jawa jest snem, a sen na jawie mi się toczy. Martwię się, że się od tego rozchoruję... Właściwie już jestem chory, bo na samą myśl tej przygody oczy mi łzawią... Tak,  jestem chory na Cervelo P5. A właściwie senny na Cervelo, wszak to był tylko sen...
Może, gdyby mi się nie przyśnił, dalej tkwiłbym w nieświadomości, ale miałem to szczęście, że to był mój sen na jawie... Uff... Idę spać...










Komentarze
kdk
| 06:54 niedziela, 17 sierpnia 2014 | linkuj Ale zanim przegrali, 3 lata walczyli z całym światem.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!