Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Walery z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 23558.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2487 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Walery.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:1229.32 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:47:53
Średnia prędkość:25.67 km/h
Maksymalna prędkość:72.50 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:94.56 km i 3h 41m
Więcej statystyk
  • DST 247.20km
  • Czas 09:19
  • VAVG 26.53km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Najstarszy cis w Polsce... :)

Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 2

Ot i udała mi się tym razem wycieczka turystyczna... I cel nawet się pojawił :) Ponieważ żyję w nocy , to pobudki o trzeciej, czwartej nad ranem są dla mnie niezrozumiałe :) Wszak to wieczór dopiero :) Dziś zupełnie niespodziewanie i wyjątkowo ruszyłem cielsko z łoża, choć Monia z Ciotką Karoliną mówiły, że to bez sensu , że lepiej abym pojechał już, czyli wieczorem :) Nie mogłem się jakoś zdecydować i... zostałem w domu. Wprawdzie miast wstać o trzeciej, zrobiłem to kilka minut później i dokładnie o tyle samo minut później wyjechałem po czwartej, to należy to uznać za sukces :) , wręcz niezwykłość jakąś...
Co do jeżdżenia wczesnym rankiem, a raczej ruszania o tej porze, to nie znoszę tego tak bardzo, że gotów jestem wcale nie wyjechać, niż męczyć się z rana... Uwielbiam noc i jeżdżenie w nocy. Zdecydowanie bardziej przyjemnie rusza mi się wieczorem i wraca następnym  :) , niż wstaje ledwo co... :)



Do Szprotawy, czyli jakieś pięćdziesiąt kilometrów, źle mi się jechało... Nie mogłem się rozkręcić, za to mgiełki rekompensowały tę niedogodność...



Tu na całe szczęście było już dobrze :)



Kawałek za Bolesławcem w drodze do Lubania. Tylko co to za miejscowość ? :)



Ponieważ droga do Lubania była lekko wczorajsza, radość czerpałem z takich oto słonecznych bukiecików :)



To już Lubań i wielka wyżerka. W roli ofiar kulki mocy :)




Prawie jak Apollo podczas startu... Tylko ta łososiowa przybudówka coś nie bardzo pasuje. Może to pojemnik na wędki... ;)




Cel wyprawy pojawił się niespodziewanie :) Przydrożna tabliczkostrzalka w Henrykowie dumnie prężyła się swą treścią:
najstarszy cis w Polsce. Podobno ma według sceptyków: 1200 lat, optymistów: 1300 lat i oszołomów: 1500 lat...
Może faktycznie tak być...



Aktualizacja wiedzy o drzewie:

 To zdjęcie nijak ma się do pięciometrowego obwodu jaki jeszcze stosunkowo niedawno miał ten cis:



No i piana na pysk: Bodaj, Kozacy jakiś czas temu porżnęli bohatera fotografii szabelkami, bo im konie straszył.
Korzystając z okazji wyrażę się politycznie, choć niechętnie: Wschodniej dziczy mówię stanowcze: Nie!
Tym bardziej, że echa takich zachowań obecne są do dziś na zachodzie Polski, a przejawia się to bardzo wschodnimi zachowaniami potomków "osadników" ze wschodu przybyłych w rejony niemieckich porządków...


Żywy dowód na to, że pozory mylą :)



Później raczyłem się takimi widokami:




Ach ten czerwony tył Maryśki! Prawie jak u orangutana :)


Przed Iłową zezłościłem się nie na żarty...
Remont drogi, polegający na zdarciu nawierzchni i pozostawieniu na drodze śmieci po tym procederze. Poza tym zero maszyn, zero znaków. Taki debilizm niestety tylko w Polsce :( Ręce opadają...



Tak się rozsierdziłem, że nie chciało mi się już robić jakichkolwiek zdjęć... Przyjemność jazdy też się gdzieś zagubiła, nie wsponmę o wenie przy opisywaniu przejażdżki :(

I tyle...







  • DST 89.70km
  • Czas 03:20
  • VAVG 26.91km/h
  • VMAX 72.50km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Księciunio na zamku :)

Czwartek, 22 maja 2014 · dodano: 22.05.2014 | Komentarze 2

Bez znaczenia dziś było, czy będę wracał pod wiatr, czy nie. Wiatr osobiście mnie wytarmosił niemal z każdej strony :) Ale za to nie było dotkliwie gorąco :) 
Jaśnie Pan wybrał się dziś na zamek, doglądać czy aby German jakiś murów nie zamierza wykupić :) Był nawet dziś targ pod murami zamkowymi, lecz szabel nie było. Same chińskie łaszki dla niewiast i patelnie z masy ryżowej z jednorazowymi rączkami...






Księżna Marysieńka, a jakże, też była :)



Tajnym podziemnym akweduktem dostarczana jest do zamku w Kożuchowie lecznicza nalewka...



A to już mój ulubiony zjazd z moreny czołowej, miejsce ustanawiania rekordów prędkości ;) I jeśli w połowie zjazdu nie wieje boczny wiatr, to da się uzyskać baaardzooo niezwykłe prędkości, bez przedniej, dużej tarczy o średnicy super pizzy :)



Kategoria Merida, Do stu


  • DST 103.60km
  • Czas 03:37
  • VAVG 28.65km/h
  • VMAX 49.40km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lubrzing :)

Środa, 21 maja 2014 · dodano: 21.05.2014 | Komentarze 0

Jak zwykle miałem robić coś innego, ale nóżka zadrżała, impuls taki paskudny i hyc na rower :) Po kilku kilometrach wiedziałem jaki będzie wiatr, gdy będę wracał do domu i z premedytacją wykorzystałem fakt, że dzisiejsza trasa jest w połowie na północ i wiatr nie będzie jęczał :), za to z Lubrzy do domu będę, jak to miewam w swoim zwyczaju, hartował silną wolę :) Tak jest mi fajnie i od kiedy świadomie kontroluję kierunki wiatrów, to zazwyczaj do domu najczęściej wracam pod wiatr :) Masochista jakiś jestem, czy kto? :) Wczoraj prom w Pomorsku nieczynny, ale woda na Odrze nie jest jakaś nadmiernie wysoka:



Ponieważ za Sulechowem zrobiło się niemal pusto ( zaleta zmiany statusu starej trójki na drogę gminną )



jechało się wybornie, a normą były prędkości pomiędzy 35 a 40 km/h, choć i zdarzały się odcinki gdzie udawało mi się cisnąć powyżej czterdziechy :)  Wiatr też swoje trzy grosze dołożył :)

W Lubrzy  a właściwie kawałek mały za nią na wiadukcie nad A2 licznik pokazał średnią 31km/h :)



Zważywszy, że moje Ego zostało tym samym połechtane dotkliwie, acz przyjemnie, wymyśliłem sobie, że w drodze powrotnej postaram się utrzymać tę średnią :) Efekt jest znany :) He,he... :)

W trakcie postoju schłodziłem nieco zad Maryśce:



A wracając na podjeździe w Lubrzy



jeszcze się łudziłem, że uda się utrzymać tę średnią :), ale już w Świebodzinie myślałem, co by tu zrobić, by za bardzo nie spadła ;)

Optymistycznie nastroiło mnie spotkanie kolarza jadącego w stronę Świebodzina, zwłaszcza, że odziany był w kultowy dla niektórych rowerzystów niebieski strój :) Chyba z czerwonym paskiem. Sensacja, sensacja!!! To jednak nie kosmici, lecz zwykli rowerzyści :) Oni są prawdziwi! I też wyglądają na zmęczonych :) Widziałem na żywo, widziałem :)

Sympatyczne machnięcie łapką i dalej pod wiatr jechało mi się już raźniej, jednak zdecydowanie wolniej. Przekroczenie 30km/h nie było łatwe, a jeśli nawet się udało, to na zjazdach, albo na moment... :) 

Statystycznie rzecz biorąc :), to kilometrów winno być prawie 110. Sports Tracker coś ostatnio wolno łapie satelity, albo to po prostu zabaweczka taka :)



I tyle na dziś :)

Miejskiego tripu dziś nie wpiszę, bo nie :)




Kategoria Merida, Sto plus


  • DST 73.50km
  • Czas 02:36
  • VAVG 28.27km/h
  • VMAX 48.50km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spotkanie z Dziadkiem Romkiem :)

Wtorek, 20 maja 2014 · dodano: 20.05.2014 | Komentarze 0

Niespodziewane spotkanie z Dziadkiem Romkiem, który wybierał się z aparatem do Łagowa Lubuskiego na sesję :) Pomyślałem, że kawałek mogę mu potowarzyszyć, jednak ostatnim rzutem oka na promową tabliczkę dojrzałem czerwony prostokącik, co oznaczało jedno: przeprawa nieczynna... Szybka plenerowa konferencja i decyzje: jedziemy razem przez miasto, a w Raculi Dziadek na Nową Sól, a ja na Kożuchów....



Wyjazd z Zielonej Góry na Wrocław, tuż przed stadionem żużlowym... Tylko nie Falubaz!  ;)

W Drzonkowie mój plan, co nie jest niczym nowym, ni dziwnym zmienia się :) I tak Oto wyszła miła trasa w oparach niedawnych deszczy :)



Odwierty na środku pasa :) Albo poszukiwacze skarbów, albo jest tam ropa :)

Dojechawszy do drogi Zielona Góra - Nowogród Bobrzański, już chciałem skręcić w prawo i wrócić nią do domu, ale jakoś tak instynkt odrzucił ten pomysł, wszak, to droga śmierci i nie ma na niej tygodnia bez wypadków. Zawróciłem więc i do domu pojechałem w równie sielankowo - beztroskim nastroju w towarzystwie owadów, wietrzyku, promyków i zieleni...







Kategoria Merida, Do stu


  • DST 12.90km
  • Czas 00:32
  • VAVG 24.19km/h
  • VMAX 46.60km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Poniedziałek, 19 maja 2014 · dodano: 19.05.2014 | Komentarze 0

Eh, taka pogoda, a tu tylko drobne o poranku...  i na osłodę, skatalogowane do pracy...
Po drzwipiesie widać, że czas już chyba na coś porządniejszego niż aplikacja w telefonie... Nie mogę obliczyć właściwej wagi połkniętych owadów :)




Kategoria Rodzinnie


  • DST 69.10km
  • Czas 02:19
  • VAVG 29.83km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pomiędzy deszczowymi chmurami... :)

Niedziela, 18 maja 2014 · dodano: 18.05.2014 | Komentarze 0

Plan przejażdżki oczywiście ustalony z namaszczeniem i pieczołowicie, dotrwał do wpięcia w bloki ;) Jako, że ów plan był na całodniowe harce, a nawet wczorajszo -dzisiejsze, z rozpędu założyłem plecaczek :) No i tak: deszcze niespokojne, popadały nam... a mnie serdecznie już znudziło jeżdżenie w deszczu. Gdy sypie śnieg lub łupie po łbie grad jest weselej, coś się dzieje :) , ale deszcz już mi się przejadł :) 

Zabrakło mi dziś czerwonej mikołajowej czapki i dłuższej brody, więc dzisiejsze zdjęcie z rączki cechuje żulersko - zmarnowany dizajn ;)



Zapomniałem po drodze zjeść gruszkę i chyba przez to nie miałem średniej 40km/h :)



Ale, że nie zarabiam rowerem na życie, to nie będę się napinał :) Ta jest satysfakcjonująca, choć i tak stanowi drobny pyłek na arenie rekreacyjnych  zmagań z samym sobą :)  W sumie to taka mżawka przed prawdziwą tropikalną ulewą... ;) Howgh!


W Niwiskach chciałem pojechać na Kożuchów, bo to miasto wielu możliwości i kto wie gdzie bym dojechał ;) jednak burzowa chmura nadciągająca od Żagania i podobna nad Kożuchowem zawróciły mi w głowie i pomknąłem na Nowogród Bobrzański, który także pozwala swobodnie traktować plan jazdy. Niestety i od Krosna Odrzańskiego nadciągała płaczliwa mgła... :) Jako, o czym było już na wstępie w tym roku pokłóciłem się z deszczem pojechałem do domu dłuższym skrótem :)


Kategoria Merida, Do stu


  • DST 45.52km
  • Czas 01:34
  • VAVG 29.06km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nahalny, prawie jak halny... :)

Piątek, 16 maja 2014 · dodano: 16.05.2014 | Komentarze 0

Dziś nieco zmodyfikowana trasa tradycyjna... Łężyca - Zielona Góra - Czerwieńsk - Leśniów Wielki - Drzonów - Radomia - Zielona Góra - Łężyca . Oczywiście parada pod gniazdem bociana była huczna, a zwłaszcza wietrzna :) Dzisiejszą atrakcję stanowił wiatr wiejący regularnie między 30 a 50 km/h, a w porywach miewał około 70 km/h ( oczywiście te dane według przepowiedni wróżki Dmuszki ) Mogło tak faktycznie być bo zwiewało mnie zacnie... Maryśka nawet zapragnęła odlecieć w Drzonowie:
dane z licznika... A ponieważ, to nie 800km ;) to się nie stresuję... :)




  • DST 17.50km
  • Czas 00:53
  • VAVG 19.81km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niechętnie, aczkolwiek... :)

Środa, 14 maja 2014 · dodano: 14.05.2014 | Komentarze 0

City mix vol. ? :) Niezłym szaleństwem jest myślenie o gps przez cały dzień... Oszalałem chyba :)  Nie dość, że zimno, to i zimny wieje...


Kategoria Rodzinnie


  • DST 14.70km
  • Czas 00:54
  • VAVG 16.33km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

service und arbait

Poniedziałek, 12 maja 2014 · dodano: 12.05.2014 | Komentarze 0


Szalony ;) wypad do serwisu i nie tylko. Wspaniała wycieczka, choć tęczy nie widziałem :)



Kategoria Rodzinnie


  • DST 114.80km
  • Czas 04:10
  • VAVG 27.55km/h
  • VMAX 49.40km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koła w czworo nad jezioro...

Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 11.05.2014 | Komentarze 0

Ot i patronka narkomanów Marija Huana Herez, czyli swojsko brzmiąca w narzeczu rzymskim Marianna powróciła do łask :) Miało być w nocy, było w dzień... Miało być Holownikiem, a było bez... Miało padać, a świeciło słońce... Miało porządnie wiać...  i wiało :)  ... choć kilometrów dziwnie mało, było radośnie, tak jak w ciemną noc...


Kategoria Merida, Sto plus