Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Walery z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 23558.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2487 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Walery.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:1479.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:62:46
Średnia prędkość:22.74 km/h
Maksymalna prędkość:60.70 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:56.90 km i 2h 30m
Więcej statystyk
  • DST 27.70km
  • Czas 02:04
  • VAVG 13.40km/h
  • VMAX 27.70km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pewne Podniety Akustyczne Misiu... :)

Czwartek, 31 lipca 2014 · dodano: 31.07.2014 | Komentarze 0



Epilog na koniec miesiąca i nasz ostatnio ulubiony refren...



Wbrew pozorom ma dużo wspólnego z moim lipcowym rowerzeniem, bo w większości widoczne szlaki regularnie przecieraliśmy z  Monią i Laurą, nie raz i nie dwa. Ponadto wszystkim występującym w obrazie osobom istnienie tylko i wyłącznie jako NIPy całkowicie jest  nie na rękę... Tak jak mi. Więc zostawiamy ślady po sobie w czasoprzestrzeni...

Zdarzyło mi się w tym miesiącu chyba ze dwa razy normalnie ( czyli samotnie i prawie wystarczająco ) pojeździć, za to emocji miałem jak po paru tysiącach... Nie ilość, a jakość... Bez urazy, ale kto jeździ z dzieckiem, wie o jakie emocje gra idzie...  Pamiętajcie Miśki, nie róbcie za jelenie, bądźcie misiami... :) Howgh!

Ślady misia:



I ślady misiowej lewej nóżki:







  • DST 51.80km
  • VMAX 44.70km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polowanie na ryby 12

Środa, 30 lipca 2014 · dodano: 30.07.2014 | Komentarze 0



Informacje statystyczne:
Ponieważ w drodze powrotnej nasz głupies zwariował, nie śmiem wpisać nic więcej ponad podwojoną wartość z dojazdu nad jezioro, bo wracaliśmy tą samą trasą i prędkość maksymalną w drodze nad jezioro. Jest ona wiarygodna, bo z powrotem  wyższa jest niemożliwa do uzyskania  :) No i termometrowa temperatura...

A dla porządności:





Jak w tytule, próbowaliśmy dziś łapać ryby rękoma, niczym dzicz amazońska. Trudne zadanie, choć kilka razy było blisko. Ze zdobyczy możemy pochwalić się parką małży, parką żab i kolekcją muszli ślimaków.

Tradycją jest już spotkanie z lokomotywą i jej inwentarzem...









 
Laczki Luck...  (look) :)





The Foch...




Tak, mam już dość słońca, robienia za lotniskowiec, podwodną wyrzutnię rakiet balistycznych, mam też dość łapania ryb  i obżerania się błotnymi ciastkami., łapania motyli i uciekania przed burzą ;) 
No dobra... tylko słońce mnie już nudzi...



Kategoria Do stu, Rodzinnie


  • DST 23.50km
  • Czas 01:16
  • VAVG 18.55km/h
  • VMAX 32.20km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hard 'n' heavy...

Wtorek, 29 lipca 2014 · dodano: 29.07.2014 | Komentarze 0



Dziś ciut grubiej... ;) Misja specjalna: naprawa drzwi od altany na ogrodzie Babci i Dziadka.
Misja zakończona sukcesem :) a przy okazji najadłem się przepysznego błotnego ciasta ze  zdrowymi owocami ;)
Mistrzyni piekarnictwa okazała się także wybitną ogrodniczką i błota się nie ulękła, podobnie jak nie zrobiły na niej żadnego wrażenia owady i inne dżdżownice :) Swoją drogą zadziwia ograniczony świat, kiedy to z wielką troskliwością głaszcze osy, pszczoły oraz pozostałe, podobno wrogie człowiekowi stworki... I jeszcze coś: przytargany jakiś czas temu ślimak Gacuś ma wreszcie żonę. Ma na imię Róża i od dziś mieszkają razem na naszym balkonie... Laura, a po czym można poznać, że to ślimak - dziewczyna? No jak to, po czym... Ma muszlę w paski... :)



Ponieważ profesjonaliści od naprawy drzwi zawsze mają niezbędny sprzęt, to i my go również z domu zabraliśmy. Na szczęście się nie przydał.




Piętnastokilogramowy młot, który wwierci się wszędzie,  służył za... podnóżek i mimo to, ciężar owoców w... bagażniku podnosił tylne koło Holownika, gdy tylko unosiłem tyłek z siodła ;)  




Oto dzisiejszy ekwipunek podróżnika:

1 Foliowa torba z zestawem przeciwdeszczowym.
2. Wspomniany udarnyj mołot turbo pałer.
3. Wiadro śliwek.
4.Wielka super torba z super ilością papierówek i resztą śliwek, która wypadała z wiadra.
5. Plecaczek ze skarbami Ogrodniczki.
6. Siatka na motyle i nie tylko :)
7. Zapas wody, ...no bo jak będziemy jechać przez pustynię tato, to na pewno będzie mi się chciało pić :)
8. Niewidoczna, w kieszonce przyczepy, żona ślimaka Gacusia.

Dziś było już dość grubo, bo bałem się dociskać i toczyliśmy się z wolna, jednak sofy na przyczepie to raczej nie przebije :) Choć kto wie...To była dopiero jazda...
Siejemy zamęt na ulicach, siejemy... :)




  • DST 16.40km
  • Czas 01:05
  • VAVG 15.14km/h
  • VMAX 35.70km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śliwki, jabłka, świeża mięta i poziomki nie od święta...

Poniedziałek, 28 lipca 2014 · dodano: 28.07.2014 | Komentarze 0



Nie mogę się pogodzić z tym co widzę na stoiskach owocowo-warzywnych w sklepach a zwłaszcza supersklepach...
Obżeraliśmy się dziś owocami prosto z drzew i krzaczków... :) Ogród Prawdziwy to jest to!!! Mniam, mniam... :)
Zamiast herbaty miętowej, świeże listki między zębami... i poziomki, i jeżyny... Parno niemożliwie...










  • DST 31.90km
  • Czas 01:36
  • VAVG 19.94km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wagant i Pelikan czyli Wigry 3 tzn składak...

Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 28.07.2014 | Komentarze 0



Familien plażing und plusking, czyli jak to przekonano mułłę by wieczorem do piekarni pojechał po bułę... :)

Kawałek plaży, a mąka też tam jest...





  • DST 241.60km
  • Czas 08:16
  • VAVG 29.23km/h
  • VMAX 53.70km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Esej narkotyczny.... :)

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 26.07.2014 | Komentarze 0



Narkotyczny trip miał odbyć się z samego rana, a nawet z nocy samej. Gdy zegar zadzwonił w środku najwspanialszego snu, okazało się, że jakaś dziwna substancja krąży za oknem bez ustanku zasłaniając widok na wszystko nie wyłączając czubka własnego nosa...
Bezwzględnie wykorzystałem tę rozleniwiającą okoliczność i poszedłem śnić jeszcze :) Wstawszy okazało się, że pora jest już niemal  pośniadaniowa i wyprawa do Leśnej siłą rzeczy umarła na czas jakiś...Hm... I co teraz? Krótki strzał tu i ówdzie...

Do Krosna Odrzańskiego pojechałem dołem, czyli do Odry i dalej drogą Świebodzin - Krosno. Trochę wolniejsza, ale za to spokój niebywały na niej jest w soboty. Do Cybinki jakoś tak dziwnie szybko mi się jechało. Czyżby jakiś narkotyczny powiew? Tak... Pyłki trawy próbowały mnie gonić, ale nie dałem się... :)




Pogórze Lubuskie ;)

W Cybince, gdzie nie ma już od dłuższego czasu paskudnych kocich łbów, skręciłem na Rzepin i... narkotyk przestał działać. Nie mogłem już tak zasuwać... Hm... Słabo. Kiedyś kompot miał moc, dziś na rowerze ludożerka popija jakieś izochomiki, draże szczęścia i pastylki odwagi.... Amatorka... :)




Może w Puszczy Rzepińskiej można coś fajnego znaleźć? Zioła, grzyby, maliny wraz z jeżynami i poziomki...:)
Ale to, trzeba było by ruszyć tyłek z roweru w lewo lub w prawo, a nie tak ciągle kręcić. Po grzybach też można się nieźle zakręcić... Albo po poziomkach jak się człowiek zgubi szukając jeszcze borówek. w ciemnym lesie:)





Duet niemożliwy: Marycha w trawie ;)


Ponieważ dziś na niczym mi nie zależało, to z premedytacją wjeżdżałem do mijanych miasteczek, mimo że niektóre z nich miały... yyy... obwodnice :) Ośno Lubuskie w centrum w remoncie. I to jest fajne, bo będzie to niebawem miłe, kameralne miasteczko, choć jeżdżenie rowerami szosowymi nie do końca spełni oczekiwania właścicieli owych rowerów z powodu nadmiaru bruku.

Męcząca jest jazda dwudziestką dwójką, bo jest tam hm... dziwnie nieprzyjemnie. Na całe szczęście od rozjazdu na Gorzów Wlkp ta droga robi się niemal pusta, aż do skrzyżowania ze starą trójką. Dodatkowo ten odcinek ma inny numer. Chyba dwadzieścia cztery. Niestety poprzeczne spękania i ciągła niemal, powolna i utajona wspinaczka potrafi  zaskoczyć. Dziś mnie zaskoczyła, bo od Ośna wiało mi w centralny punkt ryja, co z jednej strony jest fajne, bo chłodzi, ale żeby aż tak upierdliwie hamować ambitnego amatora, tak jak dziś? :)






I proszę, znowu narkomańskie naleciałości: Trawa może puścić z torbami nawet Marychę :)





Wspomniane skrzyżowanie  starej trójki z drogą na Kostrzyn...





Alkohol, narkotyki i słońce to niebezpieczna mieszanka :)  Zwłaszcza nadmiar słońca.





W Międzyrzeczu nieźle się ubawiłem, a zwłaszcza uśmiałem: Choć może to jeszcze nie wygląda na korek, to jednak nim jest :) Na obwodnicy Międzyrzecza pojawił się on nie wiedzieć czemu. Czyżby kierowcy dodają jakichś magicznych specyfików do czynnika chłodzącego w klimatyzacjach swoich aut? Wyprzedzałem ich oczywiście z siłą wodospadu, aż do chwili gdy sam musiałem zmierzyć się z podjazdem na różowy wiadukt nad S3 :) Ciekawostka: Termometr drogowy pokazywał u góry: 29 stopni, a na dole 41... To chyba dlatego było mi dziwnie gorąco. Prawie jak po spirytusie :)





Wiadukt es trójki, gdy obrosną go zielone krzewy ;) ładnie wkomponuje się w otoczenie. Już jest tam niezła jazda i jeszcze można tam mieć nawet niezły film. Tzn nakręcić będzie można takowy...





Mój organizm nie mógł przyjąć więcej białego, bo gorąco... i białe odstąpiłem Maryśce. Cóż za mieszanka! ;)

No i czas na morał, mimo że to nie bajka:

Rowerzysto! Nie bierz narkotyków! One są zbyt piękne... ...a miejsca na podium  tylko trzy :)

P.s.
Prędkość maksymalna pochodzi z licznika, ponieważ mój sports dragers na bank coś bierze, bo pokazuje samochodowe prędkości w miejscu gdzie na rowerze było by to baaardzo trudne. No, chyba że z Asterixem... ;)












  • DST 42.30km
  • Czas 01:27
  • VAVG 29.17km/h
  • VMAX 51.90km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zyklon

Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 0


Nadarzyła się niespodziewana okazja, no to hyc na rower :)  W Pomorsku udało mi się zrobić chyba ładne zdjęcie.




Wreszcie jakieś mnie poruszyło... :) Może to przez chmury nad Sulechowem i burze w okolicy. Byłem dziś na skraju takowej, bo wiatr miotał mną nieludzko. Do Sulechowa jazda powyżej trzydziestu kilometrów była nieczęstym zjawiskiem. Zdarzały się momenty po... dwadzieścia km/h :) Ale za to od Sulechowa było już w normie... Wiatr był podobno pomiędzy 50 a 70 km/h. Możliwe, bo koła świszczały, buczały i inne takie ały...
Od wczoraj myślę, że napęd w Maryśce już się kończy... Mimo, że czysty, zgrabny i powabny rzęzić zaczyna nieprzyjemnie. Czas już na wizytę u łańcuchologa...





  • DST 20.20km
  • Czas 01:33
  • VAVG 13.03km/h
  • VMAX 35.60km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wodowanie raz i dwa...

Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 0



Ruszyliśmy dziś nad wodę: Laura pełna energii, ja zaś mocno zblazowany wczorajszymi hecami... Toczyliśmy się z wolna z ponadstandardową ostrożnością. Czy da się jeszcze bardziej uważać?
Przemiły wietrzyk chłodził nas nieustannie i na całe nasze szczęście w las na Wzgórzach Piastowskich wjechaliśmy spokojnie :)
Po rozleniwieniu długim zjazdem ulicą Botaniczną wreszcie natrafiliśmy na coś co tygrysy lubią najbardziej :)




Podjazd krótki (około trzysta metrów) , ale zacny, zwłaszcza z przyczepą.... ;) Tu już prawie na...szczycie :)

Zabawa była przednia i udało nam się nawet stworzyć dwie nowe postacie: Ducha Waty Cukrowej





i Włochatego Chrupczaka





W drodze powrotnej nie mogłem pociskać, bo: pod górkę na początku, no i komar w przyczepie :)
A to zawsze oznacza, że było fajnie :) Oby tak zawsze :)








Wodowanie do, i gdzieś tam pod spodem powrót...









  • DST 50.60km
  • Czas 01:44
  • VAVG 29.19km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorny spacer pośród debili...

Poniedziałek, 21 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 0



Nieśpiesznie przyzwyczajam się do nowych opon. Wrażenia dalej niezmienne: jest zdecydowanie inaczej i mimo ogromnego ciśnienia w kołach, tak jakoś miękko...
Dojrzewam powoli do porządnego światła z przodu, bo dziś jeździłem wolniej w dużym stopniu z powodu marnego oświecenia :)  Diody w taniej lampce przeżywają już chyba jesień swą... ...i czasem, a nawet dość często, zastanawiam się jak można z takim badziewiem jeździć... :) Do pewnych prędkości można, później ryzyko wzrasta...

Na jednym ze skrzyżowań ustawiam się mniej więcej około metra od lewej krawędzi pasa, by bezpiecznie ruszyć i by blachoburki nie próbowały wyprzedzać w chwili gdy ruszam. No i to był błąd. Było mi stanąć na środku, bo ćwierć mózg w białym, małym miejskim dostawczaku, na skrzyżowaniu (obaj jechaliśmy prosto) wyprzedzał z mojej prawej strony!!!  Mało się nie zesrałem... Boję się takich przygód, bo gdyby coś się wydarzyło, a byłbym w stanie wstać z ulicy, to byłby jeszcze jeden wypadek... Mam nieustającą alergię na debili w samochodach i obawiam się mojej reakcji na bezmyślność półgłówków bez wyobraźni ewidentnie mających w dupie wszystko i wszystkich... Ich szczęście w głupocie polega na tym, że najczęściej beztrosko ( raczej powinno być: z satysfakcją, wszak doskonale wiedzą co z premedytacją robią)  jadą dalej, choć nie zawsze, bo czasem spotykamy się na światłach... Dość już mam wyciągania potencjalnych morderców z samochodów przez... szybkę w drzwiach... Nie chciałbym też by moja noga, bez znaczenia która zagościła przez tę szybę w środku... Chyba wolałbym by były połamane...  :( Mimo, że wyspałem się, świeci słońce, to nastrój mam delikatnie mówiąc marny... Żeby na nieco ponad pięćdziesięciu kilometrach, trzy razy spotkać Manitou?
Nie za bardzo mnie to kręci...





Jakość zdjęcia marna, ale za to widok kojący...





Jestem widoczny ponad normę, ale co z tego jeśli większość potencjalnych kierowców - morderców jeździ za dnia...

Jak z takim stanem umysłu mam dziś pojechać z dzieckiem nad jezioro? I, że niby nic się nie stało!? Bo, nawet mnie nie drasnęli? 
Owszem, zawdzięczam to tylko sobie...

Chciałbym, by samochody poruszały się jak wagoniki linowej kolejki górskiej. Jak któremuś kierowcy nie pasuje tor jazdy i prędkość, to:

1. zrywa się z liny i spada w dół...
2. systemy bezpieczeństwa owijają liną, takiego palanta, dusząc zagrożenie już na etapie początkowym wraz z palantem...

Taki miałem dziś sen...

A w realu:

-Tato, a czy pamiętasz, że dziś jedziemy nad jezioro?
-tak kochanie... Pamiętam...







 


Kategoria Do stu, Merida


  • DST 16.90km
  • Czas 01:13
  • VAVG 13.89km/h
  • VMAX 29.30km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cargo tir 123

Poniedziałek, 21 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 0


Miejsko, niezbyt czarodziejsko...


Część pierwsza... a i reszta też tam jest...