Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Walery z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 23558.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2487 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Walery.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2016

Dystans całkowity:244.70 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:09:45
Średnia prędkość:25.10 km/h
Maksymalna prędkość:44.00 km/h
Suma podjazdów:702 m
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:48.94 km i 1h 57m
Więcej statystyk
  • DST 35.70km
  • Czas 01:22
  • VAVG 26.12km/h
  • VMAX 43.50km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żaba, blues, wino i rakija wraz z kiełbasą z jelenia spojrzenie na świat zmienia...

Niedziela, 18 września 2016 · dodano: 19.09.2016 | Komentarze 2


Jedź z nami samochodem, ciemno jest... Będziesz szybciej w domu... No! Jedź z nami! ;)
Staropolskim eeetam rozwiałem wątpliwości. Jedyny kompromis, to powrót przez Sulechów. Po pierwsze dlatego, że Żona kazała, czyli prosiła... :) Most kolejowy i las jest właściwie taki sam nocą, jak za dnia, ale niech Jej będzie :)

Do tytułowych pyszności należało by dodać jeszcze kiszone ogórki, holowanie Pana Marka spod płotu pod... bramkę i nic więcej... :)
Aaa!!! Dziś postanowiłem poprawić sobie samopoczucie, wzmocnić męskie ego, lecz pomysł na to niekoniecznie może być najlepszy, bo poszedłem na ilość, nie na jakość :)


Oto dokument tego samowzmocnienia: 




Nie da się powiedzieć, że brakuje mi jaj :))))) 

Do domu wracałem pierwszy, eskortując jako pilot kawalkadę bluesowozów. Brałem na klatę wszystkie nierozgarnięte lisy, sarny i nawet koty. A co! Ktoś musiał :)  W niedzielny wieczór wszędzie pustki, do tego ciemno, to nie stawałem chyba, z wyjątkiem postoju na światłach przed mostem na Odrze w Cigacicach.

KOMUNIKAT! 

Uwaga na remontowaną drogę S3 od Zielonej Góry do Sulechowa. W piątek kolekcja trupów powiększyła się o dwa eksponaty... Szkoda, wielka szkoda... :(




  • DST 21.20km
  • Czas 00:52
  • VAVG 24.46km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

W bród... kilometrów ;)

Niedziela, 18 września 2016 · dodano: 19.09.2016 | Komentarze 0






Mam pociąg do mostów kolejowych ;) Chyba następnym razem, przy okazji przejazdu tą trasą zbiorę dziki, różany plon, niezależnie od tego czy to dobra pora roku na takie fanaberie, czy też nie :) 





Niedługo Odra będzie tak niska, że być może uda się przeprawić na drugą stronę, pomimo potęgi nurtu... 





Dozownik batoników w kształcie pompki... 




Dziwne... Z drugiej strony Odry prom też nie kursuje :)))))))

Popadywało, wiało mniej lub bardziej, lecz wbrew pozorom było ciepło i fajnie...
Aaa... Przewyższenia, czy raczej przeniższenia... Odpuszczam sprawę, bo to jednak nie ma szczególnego sensu... ;)




  • DST 86.40km
  • Czas 03:12
  • VAVG 27.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 702m
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jak nie góry, to pa górki... :)

Sobota, 17 września 2016 · dodano: 17.09.2016 | Komentarze 8

Nie mam czasu na górki, to zamieniłem je na pagórki :) Tour de komin :) czyli  szlakiem niemieckich drzew owocowych ;) Zawieja z północnego zachodu wreszcie nawiała jakieś chmury. Spadło dwanaście kropli i cisza :) Podjeżdżając na koniec w Wysokim zatelepało mi prawą nóżkę ;) Dobrze, że to już pod domem, bo niechybnie spadłbym z roweru gdyby przejażdżka była ciut dłuższa... ;)



Między Letnicą a Świdnicą okazało się, że ona jest ruda, naprawdę ruda... :) 



Taką oto tłustą oponę posuwam przed sobą...  Tłustą oponę przed nosem toczę, znak, że niebawem w tłusty bit wkroczę :)



Lekko już zdziczały przydomowy sad, otaczający stary domek (niestety już niewidzialny) i Marianna na pierwszym planie :)

Acha!  Miałem dziś ciężko pracować, ćwiczyć nowe piosenki, nowe techniki wykonawcze, ale nie!  Rano zaspałem ;) W południe, nie mogłem bo byłem na rowerze, a po południu już mi się nie chce, bo niebo się zachmurzyło ;) Że, wieczorem? He, he, he... :) Szkoda mi sąsiadów :)  Wniosek z tego mam dziś taki niewyszukany, pospolity wręcz: praca nie jest potrzebna do życia, więc nie można poświęcać całego życia dla pracy... ;)

Trop:



Kategoria Do stu, Merida


  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ale to już było... :)

Środa, 14 września 2016 · dodano: 14.09.2016 | Komentarze 2


Plan był,  ale system nie wytrzymał... ;)








I jak tu nie kochać Muzyki ? Nie da się :)

Statystyki: 

Było ciepło, czułem i widziałem wskazanie termometru na Trasie Północnej...


Kategoria Merida, Rodzinnie


  • DST 56.30km
  • Czas 02:21
  • VAVG 23.96km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mjut: I jeszcze jeden, i jeszcze... cztery!

Wtorek, 6 września 2016 · dodano: 06.09.2016 | Komentarze 2

Mjut dobrem natury jest, rzecz to oczywista. W ramach strategicznej operacji Plaster dostarczyłem na jamę kolejną porcję boskiego specyfiku. Żeby nie było, że to dar jakiegokolwiek bożka, zaznaczę, że mam na myśli Matkę Naturę i Matkę Królową.  Dwie lesbijki, z których to ta druga liże pierwszą, kąsa i miesza na dodatek wszystko ze śliną... Takie oto wyuzdane dziewczyny! A co! Jak się bawić, to na całego ;) Nie łudzę się jednak: pierwszy sort i tak nie skuma o co komą... A szkoda. 

Ledwo wpadłszy do domu przed dwudziestą, pożarłem cobądź i popiłem i wdziałem rowernyj kubrak. Pojechałem przez most kolejowy za Czerwieńskiem, bo nie chciało mi się cisnąć przez Sulechów :) Albo mjut, albo przejażdżka. Lecz najpierw szutrówą przy oczyszczalni ścieków.





Mgiełki dopiero się tworzyły i mocy wrażeń dostarczyły mi przy Czerwieńskim Węźle Kolejowym :) 





Tu jeszcze nic się nie dzieje, lecz gdy tylko minąłem ostatnie zabudowania i wjechałem na teren PKP Cargo, oczywiście wcześniej wyrobiwszy sobie przepustkę, ;) mgła sięgała mojej głowy i było to zabawne doświadczenie: gdy spoglądałem na kierownicę, to... jej nie widziałem :))) Czyli była to mgła - mleko z kożuchem. Niestety kiepsko się tak jechało i w powrotną drogę postanowiłem jechać asfaltami do Sulechowa i przez Cigacice do domu...









A to ścieżka, wydeptana przez sokistów ganiających  rowerzystów :) 

Przez moment miałem cztery myśli samobójcze jednocześnie :))) Niestety nic nie jechało tym razem ;)





A wszystko to, bo słodkie kocham i  dla słodkiego pragnę tylko żyć... 

Na zakończenie takie oto motto: Michał lubi mjut. Wsiądź na rower i jedź po mjut. Nie bądź jak Michał :)








Pszczeli trop:





Kategoria Do stu, Merida, Rodzinnie


  • DST 45.10km
  • Czas 01:58
  • VAVG 22.93km/h
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kura i mjut, czyli jajka w Brodach

Niedziela, 4 września 2016 · dodano: 04.09.2016 | Komentarze 6


Dobry biszkopt nie zna litości, dlatego nie miałem wyjścia :) Nieważne, że żaden prom nie pływał dziś po Odrze. Nieważne, że zmoknąć mogłem, wszystko inne było dziś nieważne... Za to ważne były jajka w Brodach, które nie wiedzieć czemu miały być najlepsze na świecie. Oczywistym faktem :) jest, że wszystko to za sprawą Małżonki, której to, jak być może wiadomo, jestem pantofelkiem. Nie myślę, tylko wykonuję ZADANIA :) Pantofelki wszak, myśli nie miewają...

Skróciłem sobie drogę, by zabłysnąć w domu i przykozaczyć jak to szybko potrafię przetransportować jajka z Brodów  do rąk własnych Małżonki :) Pojechałem szutrówką przy oczyszczalni ścieków...




Mimo, że obudziłem się nieprzytomny około 11.00 :), to ciągle jeszcze nie ogarniałem świata :))))) Taka TRASA ;)





Linie wysokiego napięcia, jako atrakcja TRASY ;) Ciekawe, czy wie skąd czerpać moc...





W TRASIE można spotkać taaakie dziury. Jak w mózgu ;)





Wygląda na to, że TRASA jest nudna... Jeśli tak, to są jeszcze dwie opcje. W lewo lub w prawo ;)





Można też TRASĘ poprowadzić w dół... 





U Koleżanki Agi pożarłem ciasto z pierwszego pieczenia, odwiedziłem sąsiada z jajkami, poddałem się rozważaniom dotyczącymi czerwonej plamy krwi nieznanego pochodzenia i uległem innym dość nieistotnym wrażeniom, choćby chwili edukacyjnej pt: Nie drażnij psa sąsiada, bo cię trwale zapamięta :)

Następnie spakowałem jaja z Brodów do plecaka i ruszyłem do domu. W tym czasie Matka Natura, poczęła rozprawiać się z TRASĄ, by po krótkiej chwili zlać JĄ, GO dotkliwie :)




Wobec powyższego, i ja postanowiłem olewać TRASĘ. Wcale nie dyskretnie... Zatoczyłem nawet moc(z)ny półksiężyc :)





Tak oto, półpoetycko rozprawiłem się z krótką TRASĄ, których po internetach krząta się nazbyt wiele... Ole!

P.S. Jajka dowiozłem całe :) To znak, że  zła TRASA nie istnieje w realu :))))))