Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Walery z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 23558.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2487 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Walery.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2021

Dystans całkowity:197.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:07:25
Średnia prędkość:26.63 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:197.50 km i 7h 25m
Więcej statystyk
  • DST 197.50km
  • Czas 07:25
  • VAVG 26.63km/h
  • Sprzęt Rose (Mary Baby)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na noc się nie chciało, rano - się nie wstało. Kilometrów dziwnie mało :)

Sobota, 4 września 2021 · dodano: 05.09.2021 | Komentarze 2

Ponieważ ze starczego lenistwa, ale też ze świadomości nie jeżdżę ostatnio jakoś spektakularnie ( no prawie ;) ), wymyśliłem sobie urodzinową przejażdżkę w stylu ,,prawie ultra''. 
Znudzony do szpiku płaskimi tripami nad morze, od dłuższego czasu ujeżdżam się w Karkonoszach. Plan był prosty: Podjazd na Zakręt Śmierci, Pokręcić Się Po Szklarskiej,  Orle, Kowarska, Okraj, MIEDZIANKA :) Rędzińska i Kowarska Od Drugiej Strony i do domu :)  Wyjazd: piątek wieczorem, powrót - sobota wieczór. Na spokojnie i rekreacyjnie, tak by się ujechać i na kołach radośnie powrócić na jamę. Oczywiście, stwierdziłem (tym razem wymówką były względy bezpieczeństwa), że jednak lepiej będzie się przespać i wstać o godzinie 3 nad ranem. :))))) Moja Żona nieustannie drze ze mnie łacha, bo jeśli nie muszę, to NIGDY nie wstaję o takiej porze. Nie inaczej było tym razem: pobudka o koło 9, wyjazd gdzieś blisko godziny 11. 
Plan musiał ulec modyfikacji: wybrałem tryb relaksacyjny i taką też trasę: Dom-Kożuchów, Żagań, Świętoszów, Kliczków, Bolec Sławiec, Szprotau, Kożuchów-Dom. Lekko, Łatwo i przyjemnie. Także z lenistwa nie zdjąłem z Marry Rose dłuższo-dystansowej uprzęży i jechałem zapakowany jak na jakąś 0,5l co najmniej :) Pogoda fantastyczna - słonecznie, wiatr wiał cały czas w nozdrza (obrócił się po południu ;) ) z wyjątkiem odcinka Kliczków-Bolesławiec. Wycieczka w tonie dożynkowo-zamkowo-smutnym. Smutnym, bo między Kożuchau ;) a Żaganem, przy drodze spotkałem sowę... :( Martwą Głowę... To w tym samym miejscu, gdzie jakiś czas temu, pod koła wlazł mi borsuk. To tam, gdzie dzikich bardziej niż sarna zwierząt jest sporo...

W Kliczkowie, niemożliwie rozbawił mnie napis nad bramą zamkową, od strony dziedzińca... Ale, odrobina wiedzy o powojennej historii rejonu i wszystko staje się bardziejsze... ;) 
Rozmyślałem o EMeRDePach, o tym, że takie warunki na trasie jak w tym roku , to ja lubię ;) Ale... 3200, z czego pewne z tysiak w deszczu? Co ja o tym wiem? No coś, tam wiem ;) Na Bałtyku (który jechałem dla porządku postanoweń w 2018) też padał deszcz, ale to przecież właściwie jednodniówka - MRDP, TO CO NAJMNIEJ INNA PARA KALOSZY ;)
Zimowa Szklarska w oblodzonej kurtce i zamarzniętymi przerzutkami, daje mocno mgliste pojęcie o tym, jak nieprzyjemnie mokro mieli w tym roku startujący.
Na zakończenie dodam, że bardzo mi się podobało :)



Zrewitalizowane ruiny w Zatoniu ;)



Wiatraczysko, gdzieś za Kożuchowem



Sowa - Martwa Głowa :(((((



Lubuskie Bruki :), w drodze do Świętoszowa. Tu: Most nad Kwisą.



Kliczków



Cześć przodownicy! :))



Niemiec płakał, jak mu zabrano. Wiadukt nad chyba ostatnim kawałkiem ciągu A4 z oryginalnych, niemieckich płyt betonowych.



Kliczków




Czysty piaskowiec, to piękny piaskowiec - Bolesławiec







Jak przejażdżka urodzinowa, to strój galowy musiał być ;) No prawie... Koszulka w szafie, bo nadrukowany czas przejazdu szału nie robi :)))) A po co sobie ego poniewierać ;) Postój rzecz jasna na przystanku PeKaeSu: chciałem się choć trochę poczuć jak Emerdepowcy, bo w tym roku nie mogłem wesprzeć kolegi Tomka na przeprawie promowej w Połęcku.









Nie dokręcałem do dwustu, bo po co? Gdzie? Po balkonie, czy na parkingu przy Dino? Hm...


Kategoria Sto plus