Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Walery z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 23558.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2487 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Walery.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Merida

Dystans całkowity:16933.65 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:606:51
Średnia prędkość:26.42 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Suma podjazdów:2487 m
Suma kalorii:158 kcal
Liczba aktywności:207
Średnio na aktywność:81.81 km i 3h 05m
Więcej statystyk
  • DST 47.68km
  • Czas 01:38
  • VAVG 29.19km/h
  • VMAX 44.10km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tęcza! Gdzie jest tęcza?

Wtorek, 12 kwietnia 2016 · dodano: 12.04.2016 | Komentarze 3


Trasa: Zielona Góra - Przylep - Czerwieńsk - Nietków - Leśniów Wielki i... w tył :)

O! Udało mi się wstać! Rano :) I teoretycznie mogłem już po ósmej pojeździć troszkę... Ale, co tam... Bez chęci, nic nie kręci :) Polazłem pojeździć dopiero około jedenastej. I powiedział (...), że to było dobre :) Do Leśniowa było niezwykle przyjemnie, mimo, że pochmurnie.



Dość wymowny w kontekście drogi 32 znak stopu... ;) No to zawróciłem.



Chwilę później...



Jakiś czas później przypomniało mi się, że w kieszonce na plecach wibruje telefon i portfel, to niechętnie, aczkolwiek na ostatniej prostej przed Czerwieńskiem szlachetnie i z troski by bilon nie zardzewiał ukryłem owe fanty pod siodłem w Jaskini Dętkowskiej... No i tu olśnienie! Po co wożę czasem dętki, jeśli wraz z nimi nie mam pompki? Hm... Nie wiem :)

...taaaak :) Pierwszy wiosenny deszcz zaliczony. Wprawdzie współczynnik kroplo - kilometra nie jest najwyższy, bo wynosi około 20 jednostek, to jednak intensywność była iście amazońska, więc się liczy :) Miałem wszystko mokre, a nawet rower, no i dwa razy zgubiłem kierownicę, ponieważ jeśli nie ma mrozu, to rękawiczki mnie denerwują :) Zawsze to trochę więcej emocji na tej spokojnej trasie. Nakręciło mnie to na resztę dnia niczym diabli i to jest puenta, gdy rowerzysta w deszczu się pałęta :))))

Gównoprawd licznikowy:












 Szczęśliwszy jestem gdy nie myślę o stygmatach gps... Niestety teraz to takie endomodne, by każdy jeździł i fotografował swoją  stravę i po niej udawał, że jest  takim fajnym sports trackerem jakiego świat nie widział :) 




  • DST 220.94km
  • Czas 08:08
  • VAVG 27.16km/h
  • VMAX 57.60km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Don Kichot i lokomotywy...

Niedziela, 3 kwietnia 2016 · dodano: 04.04.2016 | Komentarze 11


Teoretycznie chciałem pojechać na Zamek Czocha, do Leśnej... Teoretycznie chciałem wstać o trzeciej... Teoretycznie pojechałem na Czocha :))))))

Praktycznie wstałem sporo po dziewiątej... Praktycznie pojechałem do Krosna Odrzańskiego,  Cybinki, Słubic, dalej drogą 31 i w Pamięcinie skręciłem na Laski... Lubuskie ;), spotkałem tylko dwie, ledwo wracały z kościoła, więc nic z tego..., drogą 139 przez Radów, Kowalów, Drzeńsko do Rzepina, dalej drogą 134 przez Maczków do krzyżówki z 29, no i właściwie do domu tak samo jak z niego, lecz w Leśniowie  Wielkim skręciłem na Nietków, Czerwieńsk i przez Płoty, Przylep wróciłem najczęściej radosny do domu :)


Start:  Nie będę się rozpisywał o zawodnikach i zawodniczkach wstających w nocy by pojeździć sobie co nieco bardziej. To jest dla mnie nieosiągalne :) Próbowałem wiele razy, naprawdę się starając i udało mi się to tylko raz - kiedy obudziła mnie żona ;) Oczywiście dziś nie dałem rady  ;) 

Wymyśliłem sobie więc trasę szybką, choć tylko pozornie, lekką i ... jednak niebezpieczną, a przecież doskonale wiem , że 32 to kosa jest nie droga rowerowa  :/   w sumie: kto durnemu zabroni :)

Od tego znaku do Leśniowa Wielkiego (około 13 km), miałem możliwość skorzystania z trzech czołówek, jednak dziś nie byłem jakoś specjalnie tym zainteresowany. Ostrzyłem sobie zęby na Bułgarki przed Słubicami, a to spory kawałek dalej :)









Właściwie, to dziś było względnie pusto jak na okolice godziny 11, w niedzielę...









Fajny zjazd przed Połupinem i szkoda, że na dole jest skrzyżowanie z drogą do sklepu z piwem ;)







Widoczek na Odrę, za mostem w Krośnie Odrzańskim...





Między Krosnem Odrz. a Słubicami, w niedzielę, trudno jest pomyśleć, że to droga do granicy. W taki dzień jeżdżą nieliczni lokalsi ( ci trzeźwiejsi ), trochę Niemców i harleyowców oraz dawcy nerek :) Od Krosna jest to moim zdaniem bardzo miła do jazdy droga, tym bardziej, że poza kilkoma wzgórkami łona matki natury, jest z górki :) 





Choćby tu, w Gęstowicach, nawet jeśli wieje wiatr, to trudno tu jechać poniżej czterech dych :) Za to w drugą stronę bywa różnie ;)






Tu już miarka się przebrała, czyli ściągałem rękawki... i od tego miejsca  prawie  na krótko :)






Jakiś czas później taki oto sympatyczny parking z monitoringiem, czyli wieśniactwo krośnieńskie dwa razy się zastanowi, nim coś stąd ukradnie. Nooo chyba że zaczną od kamer. Mi brakowało tu tylko kranu z wodą:




















Rozbawiło mnie zdanie: 25 lat temu...






A już za chwilę, za zjazdem na A2 Bułgareczki :)))))






W Słubicach popas na niedokończonym Orlenie, Wasser und dog i na 31... I za kawałek mały czuć już było zapach ujścia Warty do Odry, choć do Kostrzyna jakieś trzy dychy. Uwielbiam ten smród :)






Niestety radość nakurzania do Słubic, ze średnią ponad 32 km/h, właściwie od wyjazdu ze Słubic marniała w oczach. Wiatrak prawdę Ci powie :)










No i za pamięci, w Pamięcinie w prawo na Rzepin






I... sielanka. Zero farby na drodze, odblasków, znaków :)







Bułgarki podrożały i miałem nadzieję, że może tu. Niestety :(







Z kronikarskiego obowiązku...







Dojczeban...







...wa... mać... Znowu wiatraki... Oj, niedobrze :)






A za hopką... 







A jakże, wiatraki!!! :)












Dzisiejszą wycieczkę urozmaicała kolej...








W Rzepinie zjadłem obiad, bo czemu nie i pomknąłem ;) dalej...






A...






Po wzgórkach, dolin...kach :) No i wreszcie udało mi się uchwycić  w kadrze Rogatego :)













Mimo wiatru w ryj przez około 130 km micha się cieszy, więc był to pewnie tylko wietrzyk :) No i przecież ja lubię wiatr w nos... Tak. Lubię to! :) Albowiem ważę już stówę całą kilogramów normalizowanych i tym bardziej wiatr może mi skoczyć :))))))






Wyjazd z Cybinki. Jak dobrze, że nie ma tam od dawna kocich łbów, przez całe miasteczko... Uff...






Wbrew pozorom, można go poczuć. Najczęściej jadąc w stronę Krosna Odrz. :) Znowu Rogaty w kadrze! Co za dzień! :)





Odcinek z Drzeniowa do Gęstowic jest fajny, ale... z Gęstowic do Drzeniowa :)











Wreszcie, chwilę przed Krosnem nieco z górki... Co z tego, jak pod wiatr :))))






Odra w Krośnie Odrzańskim







Dokładnie tu, poczułem ( w rzeczy samej ), że powinienem był wracać do domu z drugiej strony Odry... Wiedziałem też, że bardzo chcę dojechać do Leśniowa Wielkiego i tam zniknąć z trzydziestki dwójki...  ...bane w nos FKRy, powojskowy pomiot dziczy, hamstwa, debilizmu i wszystkiego innego zła...






Wczesnym wieczorkiem w Leśniowie... Uff... :) Co za ulga...






A w Nietkowie, ciuchcia co się zowie :)











W Przylepie... :))))))






Gównoprawd licznikowy:
















  • DST 53.41km
  • Czas 02:01
  • VAVG 26.48km/h
  • VMAX 57.80km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze lubuskie :)

Poniedziałek, 28 marca 2016 · dodano: 28.03.2016 | Komentarze 2



Początek jak wczoraj... Następnie obwodnicą do Świdnicy (przez wioskę) dalej do Letnicy, Buchałów, Drzonów, Leśniów Wielki, Nietków, Czerwieńsk, Wysokie, Zielona Góra.

Z cyklu wzgórków lubuskich na łonie natury:

Wzgórek pierwszy, przed Świdnicą. Dobry na rozgrzewkę, jeśli jedzie się pod wiatr :) Później niestety z górki, a nieco za Świdnicą... 




płasko...









Aż tu nagle... Letnica, w której przez całą wioskę jedzie się pod górkę :)
















Za Leśniowem hopkopodjazd :)




A między Czerwieńskiem i Wysokim  prawdziwa betonowa, niemiecka bana :)




Na finał pagórek w Wysokim, a właściwie... w Zielonej Górze ;)





Dziś, za dnia, za słonecznego dnia jechałem sobie na krótko, choć jeszcze w kamizelce. Wprawdzie pobliskie moreny, to nie góry, ale jakby się uprzeć, to można tę pętelkę tak zmiksować, że podjazdów będzie jak w górach (niezbyt) wysokich ;)  Dlatego tylko w kamizelce:))))


Święta prawda licznikowa:











  • DST 48.14km
  • Czas 01:41
  • VAVG 28.60km/h
  • VMAX 50.90km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śmigasz, dygasz... :)

Niedziela, 27 marca 2016 · dodano: 27.03.2016 | Komentarze 1


Trasa: Zielona Góra - Przylep - Czerwieńsk - Nietków - Leśniów Wielki - Buchałów - Słone - i tzw. obwodnicą do Zielonej Dziurki.

Zwyczajnie, w nastroju jajecznym, nieśpiesznie, niemal po zachodzie... Nie jest lekko powozić sto kilogramów nad siodełkiem :) Doprawdy? Nie czuję różnicy ;)  To kolejny argument, by rowerowi szosowemu podziękować uprzejmie. A jak się połamie? Ja miałbym go w jakimś przydrożnym rowie sklejać gumami do żucia? Nieeee... :)


By ominąć niezłą, ale z wieloma przejazdami i kawałkami kostki polbrukowej drogę rowerową na Trasie Północnej, na tę właśnie trasę wyjeżdżam sobie z parkingu przy Auchan :) I bezkarnie śmigam w stronę Przylepu po lustrzanym asfalcie :)





Za Czerwieńskiem skusiłem się jednak na kamizelkę, bo podobno później mogło być ciut chłodniej, a powietrze jeszcze nie nagrzane, choć miejscami fale gorąca plątały mi się między nogami...




Czy ja się kiedyś jeszcze nauczę ładować telefon którym robię  zdjęcia? Hm... Oto jest pytanie! Na razie wystarczy wymiana baterii w liczniku. Wreszcie coś widać, a przecież nie można mieć wszystkiego... :) 

Podjazdy były dwa :) Z Nietkowa do Leśniowa i pryszcz w Buchałowie...

Za dnia wolałem pogadać z dziadkami o pierdołach, bo pierdoły, to ważne rzeczy w życiu człowieka :)

Święta... Prawda licznikowa:

















  • DST 44.23km
  • Czas 01:37
  • VAVG 27.36km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Raz, nie zawsze...

Piątek, 25 marca 2016 · dodano: 25.03.2016 | Komentarze 0


Trasa: Zielona Góra - Wilkanowo - Słone - Buchałów - Drzonów - Leśniów Wielki - Nietków - Czerwieńsk - Płoty - Zielona Góra...

Wcześniej trochę miejskiego bujania konia... Ciepło, miło i przyjemnie... Trasa pospolita, jednak nie zdarza mi się na niej nudzić. Na innych wielokrotnie przełożonych ;) też nie :)  Dość mocno wieczorową porą...





W Leśniowie Wielkim...





Filia banku największej sekty świata w Leśniowie W...

 No i tradycyjny gównoprawd licznikowy:









Jakoś tak się ostatnio złożyło, że rowerowe  pryszcze wyciskam tylko.  Na ten przykład takie:) Za to świadomość, że nic nie muszę, krzepi mój wewnętrzny spokój. I o to mi właśnie chodzi :) 




  • DST 48.41km
  • Czas 01:51
  • VAVG 26.17km/h
  • VMAX 45.90km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dodaj wycieczkę...

Niedziela, 13 marca 2016 · dodano: 13.03.2016 | Komentarze 3









To straszne, muszę już pędzić dalej... :)

Może przy następnym wpisie zaszaleję... 

A jednak :) Znalazłem jeszcze chwilę... Na gównoprawd licznikowy:








  • DST 82.23km
  • Czas 03:22
  • VAVG 24.42km/h
  • VMAX 43.10km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Takie tam ta ram tam...

Środa, 27 stycznia 2016 · dodano: 28.01.2016 | Komentarze 2

A było to tak:

W zimie, dawno temu:) gdy drogowców śnieg rozbudził, trakty co pod swą pieczą je mieli ze śniegu opustoszeli...
Za to w DDR dalej zima... :)  

Przejażdżki Silver Arrow nie podlegały i nie podlegają dokumentacji, a to wyjątkowe zdjęcie tylko potwierdza regułę :) No dobrze. Czasem i coś silverarrowego wklepuję...


:

Tak, jak powyżej czasem bywało, a teraz do rzeczy:

Trasa: Zielona Góra - Sulechów - Świebodzin - Sulechów -Zielona Góra.
Nuda niby jak nic, za to moja ulubiona nuda :)

Przejażdżkę rozpocząłem tradycyjnie od fototemperaturionu... O godzinie 20.30 pod koniec stycznia dwanaście stopni?
Zabawne... Tylko wiatr, dość silny nie pozwolił odczuwać klimatów wiosenno - letnich... Wczoraj większość trasy była niemal zupełnie sucha, a dziś nie widziałem mokrych odcinków :) Jak by to nie była zima  :) Fajnie, za wyjątkiem wszędobylskiego piachu na poboczach, a w tzw. mieście w pobliżu rond. Ciekawe swoją drogą, że ddr przy rondach były w zimie odśnieżane, ale gdy tylko dróżka się prostowała, ślad po wysypce niknął... Doprawdy niezbadane są wyroki drogowców....




Dla odmiany gównoprawd licznikowy niemal na ppoczątku.














Powyżej, obwodnica :) Sulechowa





Trójca jedyna: żółte barierki, ja i najstarsze Tesco na świecie ( Duma Świebodzina )
Swoją drogą, gdy wjedzie się między te barierki, a przypominam, że żółte jak papiery, to nie ma odwrotu...




Tu trójca innowiercza: księżyc nad ośrodkiem doświadczalnym :) w Kalsku bodaj, wiadomo - ja oraz wydruk z fototemperaturionu.
Temperatura jaką pokazał, to 10, ileś tam stopni... Niewiele przed północą, to niezły wynik o tej porze roku.
Jechałem w bezpalczastych rękawiczkach, lekkiej czapce i nawet rozważałem nad pozostawieniem Ocieplanej wiatrówki w domu. Poza tym spodenki i nogawki letnie :) Lato niemalże... No i jeszcze moja nonszalancja, głupota, czy jakoś podobnie: Duża i średnia tarcza, są tak zorane, że zdarzyło mi się parę razy niemal świecić oczami znad kierownicy, a na pewno wyglądało to jak bym miał zastąpić ogniwa do lampki ;) Lezę dziś do serwisu... Żona niepocieszona ;)


Kategoria Do stu, Merida


  • DST 61.92km
  • Czas 02:48
  • VAVG 22.11km/h
  • VMAX 39.80km/h
  • Temperatura -13.8°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na mszę... ;)

Niedziela, 3 stycznia 2016 · dodano: 03.01.2016 | Komentarze 3

Trasa: Zielona Góra - Świdnica - Ochla - Niwiska - Pierzwin - Pielice - Ochla -Świdnica - Zielona Góra.

Ledwo się obudziłem, a za oknem piękne słońce... Lubię słoneczną pogodę... Lubię też... gdy wieje :) Lecz dziś lekko się irytowałem tym wianiem, bo wiało chyba ze wszystkich kierunków. Żeby aż taki brak zdecydowania? 

Wyruszyłem nieśpiesznie z zamiarem bycia suchym aż do powrotu do domu :) Poniżej zera bycie mokrym pod kurtką nabiera innego wymiaru. Nawet na krótkiej popierdółce :)  Z drugiej strony Meridą da się jeździć z przodu tylko na tzw. blaciku, lub na dwudziestce dwójce, więc kadencja zawsze niemal była nie taka jaka jest mi najmilsza.
Poniżej fragment niewielkiego podjazdu na morenę  w okolicy Wilkanowa, który nawet jadącego odpowiednio żwawo golasa rozgrzeje dość szybko. Tu akurat wietrzyk turlał się z górki, to i udało mi się pozostać suchym :)



Parowóz zrobił się jednak ze mnie zacny :) Jedyny tuning, to odkrycie nochala i uformowanie koniniary w aerodynamiczny klin...




Przy truskawkach w Ochli też się nie rozgrzałem, eh...Za to w Niwiskach miałem nadzieję spotkać pod kościołem katolików. Nic z tego, to dość często miękkie buły ( jak ja lubię to określenie)  i pod kościołem  w czasie mszy stoją tylko latem :)





Smutny i zawiedziony sfociłem się nieśpiesznie... Niestety nie mam jeszcze kijka do selfie. Nie wiem jaki model wybrać ;(





Za to w Pielicach, po raz kolejny, mało nie spadłem z roweru :)   Gdy świebodziński Jezus wybierze się na wakacje w te okolice, będzie miał gdzie przysiąść jak na strudzonego wędrowca przystało... Chociaż nie... figura jest chyba bardziej wypasiona...





Uwielbiam przejrzystość lekko mroźnawego powietrza, zwłaszcza gdy świeci słońce. Miód to na me serce najsłodszy...

A tu morenka świdnicko-wilkanowska od pośladków strony:



Na podjeździe ze Świdnicy termometr drogowy pokazał minus trzynaście i trochę. Myślę, że słynna odczuwalna była dużo bardziej odczuwalna niż ta którą poczuł termometr :)Było mi fajnie i nawet nie zabolało, że nie zjadłem śniadania. Tym razem miałem farta :)

Tradycyjny gównoprawd licznikowy:









Kategoria Merida, Do stu


  • DST 26.24km
  • Czas 01:08
  • VAVG 23.15km/h
  • VMAX 33.50km/h
  • Temperatura -9.8°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mizerna... cicha...

Sobota, 2 stycznia 2016 · dodano: 02.01.2016 | Komentarze 0

Mizerna... przejażdżka na odmulenie :) Cicha, bo żywego ducha nie widziałem... Za to nieżywych dwóch: Pan Mietek i Pan Władzio. Obaj razem wracali do domów, choć z różnych Sylwestrów :) I to jest rock and roll! Lemmy byłby z nich dumny ;)

Nie idź dziś na rower, bo wieje! Ale czemu? Przecież założę kurtkę :) Jak chcesz... No dobra założę jeszcze czapkę :)
Krótko, ale fajnie, bo sucho. Sucho, bo powoli. Powoli, bo zimno(?) :)

Na początku było tak:

:


Później runda wokół kościoła w Czerwieńsku i do domu, a po drodze:





Kraina tysiąca rond :)





Chyba zamówię sobie w internetach kijek teleskopowy do selfie z mocowaniem do roweru (najlepiej z pilotem) :)
Dziwne. Na Trasie Północnej -9.8 , a w domu trzy kilometry dalej, już minus jedenaście. Hm... To naprawdę dziwne.
Mimo to zima, to to raczej jeszcze nie jest. Taki styczniowy kaprys zaledwie...







  • DST 68.85km
  • Czas 02:33
  • VAVG 27.00km/h
  • VMAX 47.80km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ości zostały rzucone...

Sobota, 26 grudnia 2015 · dodano: 26.12.2015 | Komentarze 3


Trasa: Zielona Góra - Czerwieńsk - Nietków - Leśniów Wielki -  Drzonów - Buchałów - ...i ... z powrotem :)

Stoi na stacji lokomotywa...
Ha! Przyłapałem ją na świątecznym tankowaniu... prądem... Tłusta oliwa?





Zawsze mnie to zastanawiało... 307... Ten z 303 stoi chyba w Tajnym Magazynie Tajnych Eksponatów...





Na zdjęciu poniżej zawracałem :( Rodzina jest No.1 :)





Puszczam oczko? Raczej poświątecznego pawia :) Chyba, że to oko z rosołu...





Takie mamy czasy, że kultura może istnieć, no bo jakże bez niej żyć, lecz tylko w połączeniu z jedynym słusznym...





Naczytałem się już sporo użalania o dzisiejszym wietrze, więc zaznaczę tylko, że był. Jak każdego dnia :)

Gównoprawdu licznikowego nie instaluję, bom leniwy, nie chce mi się fotografować licznika, bo to nie jest raczej normalne :) Chyba, że jest, ale ja tego nie wiem...


Kategoria Do stu, Merida