Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Walery z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 23558.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2487 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Walery.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Do stu

Dystans całkowity:6304.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:228:47
Średnia prędkość:26.45 km/h
Maksymalna prędkość:72.50 km/h
Suma podjazdów:1287 m
Liczba aktywności:87
Średnio na aktywność:72.47 km i 2h 45m
Więcej statystyk
  • DST 70.30km
  • Czas 02:40
  • VAVG 26.36km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poczuć bluesa...

Sobota, 18 lipca 2015 · dodano: 19.07.2015 | Komentarze 1


Łagów Lubuski, to miłe letnie miasteczko, zaś Jemiołów, to jeszcze milsza wioska niedaleko owego Łagowa...
Taki oto przesympatyczny napis zdobi wjazd do miasteczka :) Łagów słynie z kilku tajemniczych historii oraz dość mocno ze zlotów...motocyklowych :)  Ale nie czepiajmy się szczegółów....



I to już prawie koniec pierwszej części. Wartym odnotowania jest fakt, że wiatr wiał. Cieszy mnie to do tej pory bo przynajmniej nie zwęgliłem sobie facjaty i nie skąpałem się za bardzo w solankach własnych :)
Oczywiście pretekstem, by włączyć notatnik satelitarny było bluesowe party na indiańskiej farmie u Kolegi Golasa :) Miało być grubo... to i było :)))))

Wodząc nosem za bluesem :)




Kategoria Do stu, Merida


  • DST 79.50km
  • Czas 02:53
  • VAVG 27.57km/h
  • VMAX 49.30km/h
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sława? Oj nie... Ja chcę do domu! :)

Niedziela, 12 lipca 2015 · dodano: 12.07.2015 | Komentarze 2


Być Sławnym, dzień drugi:)



Oto dowód na to, że blues, to nie tylko dziwki, wino i pianino :))))))

Położywszy się wstać :) poszedłem na śniadanie, by w przemiłym towarzystwie kolegów nabrać mocy do jazdy ze Sławą na ustach do domu :) Ponieważ prowadzę bardzo higieniczny tryb życia, choćby chodzę bardzo wcześnie spać - o siódmej... rano :)))))))) ,lekko nie mogło być ;) Właściwie, to nie przez blues, tylko, że pod górkę, wiatr w ryj, słońce w oko... :) Powszechnie ( mam nadzieję) wiadomo, że trening czyni... ( tu można wstawić dowolne słowo ) , to i nie dramatyzowałem :) W glorii Sławy okazało się, że trwają tam jakieś zawody triathlonowe :) Tak, tak! Objazd na czas WYŚCIGU KOLARSKIEGO :))))) Trochę szutrami, które mnie nie kręcą, ale jak mus, to mus. Zahaczyłem nawet o Wielkopolskę :) No prawie, widziałem wielką tablicę z wielkim napisem: Wielkopolska.

 Jechałem tędy:



a wcześniej tędy...



...i tędy :)



and rower :)

W międzyczasie:

Polska!!!



Następnie:



Widok na Sulechów od strony...Sławy :)



A na zakończenie gówno prawdy licznikowe całości starań o Sławę :)



AV



MX



TM



DST

Czas wpisywania wycieczek: coooo??? O masakra!!! Za długo :)

Tropiąc Sławę II 





Kategoria Do stu, Merida


  • DST 75.80km
  • Czas 02:33
  • VAVG 29.73km/h
  • VMAX 48.90km/h
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Sławę... :)

Sobota, 11 lipca 2015 · dodano: 12.07.2015 | Komentarze 3

Standard:  Dźwięki wydawane bez męki, więc pragnienie Sławy we mnie wzrosło znacznie. Zagrożeń nie było bo w drużynie mam kardiochirurga inwazyjnego , czyli mogę szaleć bez umiaru :) Bez wsparcia także mógłbym szaleć, bo lenistwo za cnotę uznaję, stąd serce mam niczym dzwon :) Dźwięków było sporo, zmrożone napoje, a jakże! Ilości... Hm...Yyyy...wystarczające, jak u Rollsa :) Niech nikogo nie zwiedzie profil trasy, że płasko albo z górki. Były właściwie same szczyty, jak w górach :))))  Blues nie zna litości, a zwłaszcza jazz ;)

Do rzeczy: W Zaborze czerwona tablica: PROM NIECZYNNY uświadomiła mi, że jeśli pod domem (w Pomorsku) przeprawa nie działa, bo wody mało, to i w Milsku także nie przekroczę Łodry. O ja nierozgarnięty! :) Cóż, trza przez Nową Sól :( Zmartwiłem się bo od ronda otyńskiego droga oblepiona jest polbrukowymi śmieszkami rowerowymi :(  Choć dostawcy krasnali mogą się czuć na swoich Wigrach  De Torpedo bezpiecznie, to mi taki (dys)komfort jest zupełnie nie na rękę, tym bardziej także nie pod nóżkę... Do tego zamotałem się w poszukiwaniu drogi na Wolsztyn, bo remont na Głównej Avenue ciągle trwa :) Uwierzyłem żółtym tabliczkom OBJAZD ;) Na pocieszenie spotkałem kolegę z którym kiedyś tam pojechaliśmy sobie do Karpacza :) Dzięki miłej pogawędce zeszło ze mnie ciśnienie, którego przyczyną była nowosolska infrastruktura rowerowa(?)...




Gdzieś za Nową Solą. Warunki pogodowe widoczne w tle, sprzyjające: ciepło, bez słońca... 




Niby to takie oczywiste: w stronę rzeki jest z górki,  od rzeki, pod górkę :) Zdarza się mnie jednak czasem zdziwić. O ja nierozgarnięty!:)





No i jest: komnata nocnych wrażeń. Tym razem noc z dwoma pedałami... Fuj... Nie to mnie kręci :))))) Kręci mnie moja własna...korba :)

Następnie był blues... Jak wspomniałem wcześniej bezlitosny :) Gdy koledzy łazili po szczytach, zupełnie przypadkowo wlazłem w gęstą chmurę... :)))) To były wysokie góry... Hindu kusz, czy jakoś tak...;) Ja!? Ja nie! Ja nie lubię gór, bo można spaść na glebę z bardzo wysoka :)

Na zakończenie mój podróżny ręczniczek w formacie A4 :)



Herb MH dyskretnie skrywa zaśnieżone góry Hindukuszu...

Trop:




Kategoria Do stu, Merida


  • DST 59.72km
  • Czas 01:57
  • VAVG 30.63km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Weselny krokiet :)

Niedziela, 28 czerwca 2015 · dodano: 29.06.2015 | Komentarze 2


Doświadczenie uczy, że weselny krokiet jest  większym złem, niż kenijska padlina. Dlatego puenta będzie taka: O rety! Znowu krokiety!
( z naciskiem na krokiety...)



Dziwna poświata nad kościołem w Niwiskach...




Dziwna poświata nad moją głową :)




Dalej nie widać, że to pod górkę :)




I pięknie wyprofilowany zakręt...


Prawdy licznikowe:











Trasa: Łężyca - Świdnica - Ochla - Niwiska - Pierzwin -Ochla -Świdnica... :)






Kategoria Do stu, Merida


  • DST 102.20km
  • Czas 03:37
  • VAVG 28.26km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wybory :)

Czwartek, 28 maja 2015 · dodano: 28.05.2015 | Komentarze 0



Martwią mnie wybory, bo choć i tak regularnie przejeżdżam obok figurki w Świebodzinie, to teraz będę musiał, być może, jeździć tam i tylko tam ;) Oby nie :)
Poza tym znowu mnie nudzi siedzenie przed kompem i klikanie, ciągłe klikanie... :)  
Dziś pobełkoczę nieco o wietrze: był porywający, a wręcz zboczony, ciągle wiał od Niemca. A to raz do rowu, a raz na przeciwny pas :) Generalnie jako miłośnik wiatru cieszę się, bo było dość ciepło, więc muszki nie oklejały mi ryja  :) Jeszcze :)



Rozpijając flaszeczkę na mostku (wiadukcie) tuż za Lubrzą rozmarzyłem się dość poważnie: Gdyby tak autostrady były tylko dla rowerów , to mógłbym jeździć sobie do Zgierza, do Słubic, do Zgierza, do Słubic, do Zgierza, do Słubic...:) I choć Zgierz nieco w bok jest, to mały kawałek dziurawej Prawdziwej Polskiej Szosy jakoś bym przetrawił...

Trop:



Kategoria Do stu, Merida


  • DST 75.30km
  • Czas 02:39
  • VAVG 28.42km/h
  • VMAX 59.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szoszoni zamiast jaj mają chyba pisanki :)

Niedziela, 10 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 1


Piątkowo-sobotnie bluesowe harce skończyły się bardzo przewidywalnie ;)  W sobotę rano, także niemal tradycyjnie, roboczo do Gubina z dbałości o PKB :) Było zabawnie: jeden postój, droga na Krosno Odrzańskie zablokowana, tir w rowie, bo pewnie jakiś matoł osobówką wyprzedzał ( to tradycja na tej drodze ;/ ) a później sporo przerw toaletowych ;) Blues jednak nie zna litości :)  Za to w niedzielę raczyłem opróżnić trzewia z toksyn, dotlenić krew, oczyścić nozdrza, wszak wiatr był baaardzooo odpowiedni do tego typu inhalacji itp. Między 50 a 70 km/h  :) To w sam raz dla moich masochistycznych upodobań roweropodobnych :)
A zatem: na Batorego, korki, bo komunie :) Niezły cyrk się tam dział :) a podobno szanuj bliźniego swego ;) Nic z tych rzeczy :) Katechizm swoje, a ludożerka swoje :) Dalej spokojnie, toteż radośnie opuściłem wreszcie ścisłe centrum aglomeracji zielonogórskiej ;) 
Ruszyłem na podbój Kożuchowa, a w międzyczasie postanowiłem "pokonać" podjazd tuż za Kożuchowem na drodze do Szprotawy. W samym Kożuchowie mijam się z jadącymi z przeciwka  szoszonami, coś koło sześciu, a jeden z nich machnął ręką... Miałem wrażenie, że to pozdrowienie i odmachałem, jednak nie jestem pewien :) Może to jakaś informacja była, dla reszty grupy. Pewnie długo się nie dowiem, bo jeżdżenie w takich tabunach, to nie mój haj, a i ciekawy zbytnio nie jestem :)  W końcu dotarłem na " szczyt" podjazdu i na przystanku, zapiłem pałę niemal całą flaszką chemii maczanej w syropie glukozowo - fruktozowym  ohne aspartam:)



Jak widać moja świadomość wagi odpowiednio dobranego kolorystycznie stroju do okoliczności sięgnęła już zenitu :)  Koszulka w kolorze rzepakowym to ostatni hit mody rowerowej :)





No może odcień mam nieco inny, ale to przez to, że moja koszulka jest w kolorze rzepaku z pierwszego kwitnienia :)




A to widoczek kilkadziesiąt metrów dalej... Jakieś około nowosolskie rejony.

W trakcie focenia miną mnie jakiś szoszon jadący od strony Szprotawy. Ani me, a nawet be :)
No to ruszyłem także, przeca nie będzie mnie inny samiec wyprzedzał ot tak :) Mimo zdecydowanie większej tarczy, jakoś nie mógł odjechać ( wiatr w ryj na zjeździe, hi,hi,hi... ), za to na kilometrowym odcinku oglądał się chyba z sześć razy.  Gdy już do niego dojeżdżałem, odbił na Nową Sól. Ja zaś przez moment chciałem pogonić za nim, siła spokoju skierowała mnie jednak na wcześniej obmyśloną drogę, czyli na Mirocin Średni :) Los dał mi szansę, spotkać mijanych wcześniej szosowców i mgłem nieco się poniepokoić a nawet zadrenalinić, bo bawią mnie takie spotkania. Nigdy nie wiadomo, kto kogo dogoni, albo kto komu odjedzie :) Doświadczenie pokazało mi nie raz, że nie jestem na straconej pozycji, tylko z powodu cięższego roweru  i kloszardzkiego stroju, wzbudzającego czasami politowanie na obliczach proam :) I to właśnie mnie bawi :) Wyjeżdżając z Zatonia ujrzałem, o tak! Biało- niebieskie stroje, gościa w pomarańczowej wiatrówce, łącznie chyba pięć sztuk. Dwóch ostatnich jechało jakoś tak niemrawo, chyba jeden z nich miał jakąś awarię, bo rzęził jakoś tak dziwnie. Dojechawszy nieco później do pomarańczowego i jego kompana, rycerze karbonu... Co zrobili? Siedli mi na koło :) I tak, do nowo budowanego ronda sępili moje aero :)Na rondzie ruch wahadłowy, czerwone światło, stoję. Jeden z carbomaniaków niestety był poewnie w trakcie treningu, więc na pewno On mógł pojechać na czerwonym. Ot, kultura szoszońska.. Ale koledzy, karnie stanęli z tyłu i dyskutują:

Pierwszy:  Ale ten wiatr mnie sponiewierał...
Drugi: No tak, dzisiaj przecież ciężko pracowałeś na treningu...

Kawałek, dalej łykam gościa, któremu czerwone myli się  z zielonym pewnie też wtedy gdy jedzie samochodem. I co? :)  Też się na chwilę doczepia... Fuj... Na koniec podjazd z Drzonkowa do Raculi i ostatni jegomość.  Doganiam go na szczycie, bo tak sobie to wymyśliłem :) Poza tym nie zawsze szoszoni cieniują tak jak Ci dzisiaj ;) Też siadł na koło. Co za zwyczaje! Sępy! :) Jeśli już na sępa często jeżdżą, to powinni mieć choć odrobinę więcej jaj, a tak to mam wrażenie, że kolorowe przepiórcze pisanki, wożą nad sztycą :)

Epilog:

Żeby nie było, to kiedyś pod Rzepinem jeden szoszon, tak mnie przegonił do Cybinki, że mało nie umarłem :) Ale nie chowałem się w cieniu, tylko jechałem obok, czasem lekko z tyłu, bo grzał jak poparzony, więc na robienie dobrej i dla niego zmiany nie miałem szans. 42 zęby, to jednak nie 53... A możliwe też, że nóżkę miał cięższą  niż ja ;)

Bardzo zabawnie dziś było i to mnie najbardziej jara :) Zabawa, zabawa, zabawa... Wszak ja nawet amatorem nie jestem :)
Było fajnie. W sumie ciepło i silny wiatr, a wiatr dodaje mi skrzydeł :)

Trop.






Kategoria Do stu, Merida


  • DST 62.76km
  • Czas 02:50
  • VAVG 22.15km/h
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie cierpię majówek 2 :)

Sobota, 2 maja 2015 · dodano: 03.05.2015 | Komentarze 0


Łączony trip, bo do Zatonia blisko jest :)
Trochę z rana po sklepach z cukierkami, a później...

... w drodze do Zatonia mijam przesympatycznego elektroautomobilistę :) Świetnie jedzie się za takim autem, bo nie śmierdzi mu z dupy... Ups...O nim nieco później ;)



Dziewczyny pojechały autobusem, a po połączeniu gminy z miastem, jest to bardzo uzasadniony ekonomicznie manewr - około 20 kilometrów za trzy złote, to korzystna oferta :)  W międzyczasie mikro sesja Meridy walecznej  w ruinach pałacu Księżnej Doroty:



Na dobry początek maseczka chińskimi farbkami... 




Kilka chwil później podekscytowane dziewczyny wyruszyły do Kiełpina...



... Ja też :)



Lub lubuskie, no lub... :)



Na mostku, tuż za wioską początek...




...i jak będziesz rękoma łapała ryby, to uważaj, bo niektóre mają zęby :)



Oto Szyja mojej rodziny, bo ja to tylko głową... ;) ...jestem...




i poszły niczym wodolot...



A ja w tył zwrot i do Zatonia :) na metę...





Ponieważ kajak, to nie rower wodny, więc... Pierwszy!!! :)



W oczekiwaniu na dziewczyny: nuda...




...nuda...



...aż tu nagle :)









No i wreszcie ponownie Wacky Races :)



Dla takiej miny warto jeździć rwane super tripy :)






I jest lans: zajeżdżają Damy pod główne wejście :) W miejscu gdzie stoją bardziej współczesne auta była kiedyś fontanna. O taka:



To zdjęcie z lat trzydziestych dwudziestego wieku...




... a to bardzo prawdopodobnie też.

Kiedyś:



Najsmutniejsze jest to, że ten pałac po wojnie był w świetnym stanie technicznym, choć nieco zaniedbany z powodów oczywistych. Spustoszenia dokonał niekoniecznie system, lecz przede wszystkim mieszkańcy Zatonia, w większości przyjezdni dzikusi,... którzy beznamiętnie rozkradali lub niszczyli ten piękny pałac i wspaniały park przylegajacy do niego. Obecnie różne stowarzyszenia próbują rewitalizować to miejsce :)  Widoczna siatka dookoła to efekt tych prac. No i jeszcze, dzieci posprzątały śmieci w parku po swoich zapijaczonych rodzicach :) Żart historii?

To wspaniałe miejsce, choć żal mnie przejmuje niemal za każdym razem gdy się w Zatoniu pojawiam...





Kategoria Do stu, Merida, Rodzinnie


  • DST 80.02km
  • Czas 02:40
  • VAVG 30.01km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielna msza...

Niedziela, 12 kwietnia 2015 · dodano: 12.04.2015 | Komentarze 0



Dwudniowa ;) wycieczka, bywało, że pełna wrażeń, no... właściwie pierwsza, wczorajsza jej część:




Najfajniejsze jest to, że nieźle z dystansem polecieliśmy... :)





Dziś było też fajnie, lecz emocji znacznie mniej. Jedynie Yeti przeganiał ludożerkę do Krosna Odrzańskiego. Jedyna słuszna droga? Niekoniecznie... :)





Żeby nie było, że coś tam, to głos w obronie jakiegokolwiek życia: trop w kształcie plemniczka:)



Kategoria Do stu, Merida


  • DST 84.60km
  • Czas 02:53
  • VAVG 29.34km/h
  • VMAX 44.70km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosna gębą swą całą... ;)

Piątek, 10 kwietnia 2015 · dodano: 10.04.2015 | Komentarze 0



W rzeczy samej, choć powietrze jeszcze nie wszędzie wiosenne...






Oderwald na dobry początek :)





Serce się raduje, a micha cieszy...





Wprawdzie Oder, lecz już nie wald... :)





W oczekiwaniu na prom wypatrywałem aligatorów...


Trop:





Kategoria Do stu, Merida


  • DST 52.08km
  • Czas 01:52
  • VAVG 27.90km/h
  • VMAX 46.60km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mżawka? A może dżdżawka? :)

Środa, 8 kwietnia 2015 · dodano: 08.04.2015 | Komentarze 0



Pochmurno, niby siedem stopni, jednak ostatnie podrygi wiatru i mżawka, a nawet dżdżawka  oczerwieniły mi nochala ...:) Podobno idzie hot...




Przeraźliwa dżdżawka zmusiła mnie do długiego postoju na przystanku... ;)






Oderwald






Odtłuściłem Mariannę z taniej lemondki, w zamian założyłem jej między oczy jeszcze tańszego leda :) Tam zresztą, gdzie jego miejsce było...  Odnośnie lemondek, to mam taką swoją refleksję: Jak nóżki się nie przykładają ( a ugniataniem prostaty nie zarabiamy na życie), to tir przed nosem na nic się zda :)  Aaaa... Że, zmiana pozycji i takie tam? A czy gdy pupa czasem pobolewa, to zakładamy dwukomorowe wsporniki pośladków na siodło? ...i tyle. Ciepło idzie, ciepło :)


Trop, czyli sznurek z pętelką:




Kategoria Do stu, Merida