Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Walery z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 23558.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2487 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Walery.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Do pięćdziesięciu

Dystans całkowity:4336.24 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:180:14
Średnia prędkość:22.59 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Suma podjazdów:411 m
Suma kalorii:158 kcal
Liczba aktywności:128
Średnio na aktywność:33.88 km i 1h 30m
Więcej statystyk
  • DST 16.90km
  • Czas 01:13
  • VAVG 13.89km/h
  • VMAX 29.30km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cargo tir 123

Poniedziałek, 21 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 0


Miejsko, niezbyt czarodziejsko...


Część pierwsza... a i reszta też tam jest...








  • DST 20.80km
  • Czas 01:12
  • VAVG 17.33km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cargo Party... Odc. 2873 :)

Niedziela, 20 lipca 2014 · dodano: 21.07.2014 | Komentarze 0


Chwil kilka po niemieckich nocnych harcach, ruszyłem za Samicą Alfa nad wodę, by chronić ród przed upałem... Niestety zasnąłem i powinność tę czyniłem dopiero od około trzynastej :)

Droga powrotna jest, krótsza, bo... jak to ze Sports Fuckerem bywa... ;)

Były wyścigi z autobusem, a zwycięzcy kupili sobie dwa pudła olbrzymich lodów... :)






  • DST 15.60km
  • Czas 00:32
  • VAVG 29.25km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niemieckie adidasy :)

Poniedziałek, 14 lipca 2014 · dodano: 15.07.2014 | Komentarze 0



Test nowych opon. Niebieska wkładka działa uspokajająco, choć jeździ się odczuwalnie inaczej. Bardziej komfortowo, bo kauczuk nieźle amortyzuje mimo szosowego ciśnienia ( 10 ) i mam wrażenie, że chyba też odrobinę wolniej... Nowe opony są dwa razy cięższe niż poprzednie :) Poczułem wreszcie jakąś różnicę w wadze po obwodzie koła i zaczynam doceniać jej znaczenie. Doceniam także swój spokój, bo regularne wymiany dętek, to nie dla mnie, a jeździć Maryśką po dziwnych nawierzchniach dość często po prostu muszę... :/




Komary nie pozwoliły mi podumać nad Odrą...





Ponieważ w Meridzie nie mam od jakiegoś czasu opon z paskami odblaskowymi, postanowiłem lekko ją doświetlić folią odblaskową  wysępioną z zakładu produkującego znaki drogowe :) Yyyy... Estetyka? Nie, nie o to mi chodziło...




 




  • DST 16.80km
  • Czas 01:03
  • VAVG 16.00km/h
  • VMAX 32.40km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lauring Cargo Party ileś tam...

Piątek, 11 lipca 2014 · dodano: 13.07.2014 | Komentarze 0




  • DST 16.60km
  • Czas 01:01
  • VAVG 16.33km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lauring Cargo Party ABC...

Czwartek, 10 lipca 2014 · dodano: 10.07.2014 | Komentarze 0



Z wizytą tu i tam... ;) Babcia, Dziadek...

Kawałek czipsa:





  • DST 12.90km
  • Czas 00:47
  • VAVG 16.47km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Najwspanialsza burza w tym tygodniu... :)

Środa, 9 lipca 2014 · dodano: 09.07.2014 | Komentarze 0



Wyprawa, jakich wiele będzie w lipcu  ;) Statek piracki i poszukiwania tęczy w fontannie na Wagmostawie. Wiedziałem, że dziś po południu będzie super burza, więc zestaw ochronny miałem przygotowany: Gruby płaszcz przeciwdeszczowy i niezastąpiona peleryna ze sklepu chińskiego, za dwa złote :) Do tego dwie reklamówki i dwie gumki na nogi i można się zmierzyć z niemal każdą lipcową burzą :)
Wprawdzie dyliżans przecieka przy takiej ulewie ale dziecko w foli jest suche i nie wyziębia się... Z drugiej strony nie ma takiego gore shitu, który dałby radę tak intensywnej ulewie, jak i nawet najbardziej wypasionej przyczepki, która także nie sprosta oberwaniu chmury. Koń zaś nie narzekał, bo dziś bidony były niepotrzebne... Czysta rozkosz: burza, mokro i dwadzieścia pięć stopni na... plusie :) Zadziwiają mnie tylko kierowcy, czerpiący marnej jakości przyjemność z chlapania rowerzystów. Zadziwia mnie to, tym bardziej, że dziś nie mogłem być już bardziej mokry... :) Dwa lata temu tak zwany sezon miałem niezwykle zmoczony i znudziło mnie jeżdżenie w deszczu. Dzisiejsza burza, to chyba tegoroczny przełom, znowu czerpię frajdę i dziką radość z jazdy na mokro... :)




Wygląda dramatycznie? Być może, lecz wygląd nie koniecznie świadczy na rzecz faktów :)

Laurę bardziej przerażały łupiące z nadludzką mocą pioruny i grzmoty niż sam deszcz: ,, Ja się nie boję deszczu, przecież to tylko woda" :)








  • DST 28.20km
  • Czas 02:33
  • VAVG 11.06km/h
  • VMAX 26.20km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wodo! Chodź i chłodź!!!

Niedziela, 6 lipca 2014 · dodano: 06.07.2014 | Komentarze 0

Co by tu dziś robić? Oto jest pytanie! Jak to co? Do wody! Nad wodę! W wodzie! :)
Szybka decyzja, szybka zawijka i... moc miejskich wrażeń... ;) w towarzystwie sześciolatki i małżonki mej niezwykłej... Była kraksa były łzy. Była guma i trzy psy... Było słońce i zabawy, w rytm kumkania małej żaby... Uwaga! Krzyczę! :) Lubię jeździć pod wiatr! Uwielbiam!

Przez miasto niezły hard job, mimo to, good job :)  W drodze powrotnej guma... Śmieszki rowerowe z polbruku, były, są i będą realnym zagrożeniem dla rowerzystów... Ich fugi wypełnione piaskiem i drobinkami potłuczonych i niewidocznych szkiełek dyskretnie ukrytych tam przez tę część rodaków, którym jest wszystko jedno co, jak i po co...  i w związku tym upijających się niedbale i bezmyślnie tłuczących butelczyny swych frustracji na drodze wycieczek rowerowych, mogą pomniejszyć radość jazdy, a czasem ją zabić wręcz...

Na szczęście nasza guma, czyli moja, dowodzi teorii, że opony szosowe służą do jeżdżenia po szosie i tylko tam :) Ich budowa i specyfika to potwierdza także na moim przykładzie: Całkiem niezłe opony - bez reklamy ;) - w tym roku przebiłem już cztery razy ( za każdym szkło było przyczyną awarii) i sądzę, że tylko dlatego, że zdecydowałem się jeździć na nich właśnie po zbrukanych śmieszkach rowerowych, które: powodują, że jazda jest niebezpieczna bo: jest tam pełno wspomnianego szklanego, często niewidocznego syfu, piasku i stumetrowych smyczy hodowców swoich psów oraz innych  zjawisk psychofizycznych, wbrew pozorom nie tak błahych... Wniosek: Rowerzyści na ulice!  :)

Wybraliśmy się dziś na naturalizowane kąpielisko, tak zwane miejskie;) w  Ochli. Dlaczego? Dlatego, bo: gorąco, trasa pagórkowata, wiatr we włosy dął, a przede wszystkim dlatego, że są tam trzy zjeżdżalnie, plac zabaw, boisko do siaty i trawa, a nawet piasek... Atutem także jest fakt, iż jest to kąpielisko przepływowe, zasilane przez leśne źródełko, więc szczający do wody, nie są aż tak bardzo uciążliwi... Przepływ jest na tyle duży, że następnego dnia rano, woda jest już idealnie czysta i do południa  można śmiało pływać, i nawet w ferworze zabawy bezkarnie opić się wodą...  ;)

Było nam jak zwykle razem... :)

W drodze powrotnej dziewczyny by się rozgrzać po kąpieli, tak cisnęły, że aż czasoprzestrzeń lekko się nagięła... :)




A prawdę pokazuje zdjęcie poniżej ;)





Sztuczny uśmiech Żony: tak, tak... Oczywiście, że wspaniała wycieczka... Bardzo, ale to bardzo jesteśmy zadowolone... ;)

Laurka: Tato, już nie mam siły...

Tata: Kręć i nie marudź, bo więcej nie pojedziesz ze mną na żadną wycieczkę i nie dostaniesz słodyczy! :)

Czyż to nie jest wyjątkowy dialog? Ano nie jest... :) Zwłaszcza dialog...

Niezorientowanym, nieśmiało przypomnę, że Laura ma rower bez przerzutek, a Zielona Góra nie bez powodu tak właśnie się nazywa...
Dziewczę ma swoje sposoby na podjazdy: śpiewa, że ma siłę lub mruczy złowieszczo: dam radę, dam radę...  A przede wszystkim jeździ na rowerze tylko wtedy gdy ma na to ochotę... I to jest wręcz genialny patent na wychowanie kolejnego pokolenia młodych sakwiarek :) U nas sprawdza się wzorcowo :)





Niby sielanka... Jednak ta droga rowerowa od ulicy Botanicznej do kąpieliska w Ochli o bardzo dobrej nawierzchni niezbyt nadaje się do jazdy rowerem, bo: Wśród igliwia czai się zło, czyli... szkło... I tak przez okrągły rok... szkoda.


Jednak zło czasem pojawia się naprawdę :)




W polskich realiach ten dystans przejechany po mieście z dzieckiem ( niemal osiemdziesiąt procent ) to prawdziwa szkoła życia... Ups... przetrwania. Nam się udało :)

,, Idziesz do tej wody? Czy nie? Po co tu przyjechaliśmy?" :)



,,Wyłaź już z wody! I do domu! :)"















  • DST 48.20km
  • Czas 02:25
  • VAVG 19.94km/h
  • VMAX 34.60km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lauring Cargo Party. Dzień piąty.

Piątek, 4 lipca 2014 · dodano: 04.07.2014 | Komentarze 0



Ponieważ gypyes włączyłem gdzieś w trasie, chyba już za Wysokim, to mam za swoje :) Krótszy trip o około sześć kilometrów :)




Akcja zarybianie, bo dlaczegóż Rybka Nemo nie mogła by pływać w słodkiej wodzie :)

W bagażniku mamy poważny sprzęt jeziorny: wiaderka, łopatki, stos różnych dmuchańców, namiot... i prowiant, bo nie zwykliśmy truć się sklepowymi drożdżówkami... ;)  Niestety tablet już się nie zmieścił ;) Dziewcze drogie zaakceptowało taki oto argument: nad jeziorem nie ma internetu ;) i do tego, przy takim upale mógłby się roztopić :) Jednak dobry bajer, to połowa sukcesu... ;)




Och tato! Zapomniałam mojej ulubionej pluszanki... To nic złapiemy sznurkiem jakąś rybę...





Bla, bla, bla... :)





W drodze powrotnej przygotowaliśmy się na rowering przeprawowy i przezornie zapas zamontowaliśmy na dachu...

Statystycznie podchodząc do sprawy, to jeszcze nie byliśmy w tym sezonie zapakowani na maksa :) dziś , to około jednej trzeciej tego, co zdarza nam się targać ze sobą, a i tak, bagażnik od połowy świecił pustkami... Emocje należy dozować stopniowo...Któregoś dnia będzie bardzo grubo, ale to w drodze nad inne jezioro :)

Kęs pierwszy i drugi:









  • DST 26.60km
  • Czas 02:02
  • VAVG 13.08km/h
  • VMAX 45.80km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Holownik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lauring Cargo Party. Dzień czwarty...

Czwartek, 3 lipca 2014 · dodano: 03.07.2014 | Komentarze 0


Nigdy chyba, nie dowiem się ile kilometrów przejeżdżam na rowerach :) Nie mam do tego cierpliwości... W czerwcu trochę się starałem, ale nie do końca... A w lipcu... W lipcu muszę uważniej spoglądać przed siebie, bo... nie sam będę jeździł.  Cargo party trwa :)

Dziś Mini Zoo, Statek piracki, tęcza w fontannie i place zabaw w niezliczonej ilości... Oraz: księgarnia, sklep rowerowy...
Przejeżdżając przez Deptak, bo bliżej, szeroko i bez samochodów osłupiałem na widok tego co wyprawiają... rowerzyści. Tak. Rowerzyści...  Jadąc po chodniku, rzecz niby oczywista, pieszy -święta krowa. Okazuje się, że jednak nie... Smutne...

Nie znoszę niedzielnych obiadów, a zwłaszcza rosołu i schabowego... (dziwne, bo w Domu w takiej formie ich nie robimy),niedzielnych kierowców... niedzielnych rowerzystów... niedzielnych wędkarzy... niedzielnych wszystkich i niedzielnego wszystkiego... :) I choć wprawdzie środek tygodnia jest, to temperatura, a jakże... niedzielna :)

Nasza dzisiejsza perła, to tęcza w fontannie na Wagmostawie i olśnienie, że... to jednak prawda, że jak jest tęcza, to pod nią mogą być ukryte skarby... I tylko szkoda, że nie mieliśmy butli z tlenem do nurkowania, a i płetwy w domu zostały, bo z całą pewnością już dziś jakieś skarby trafiły by do domu :) O nie! Znowu przeładowana przyczepa... ;) Ale za to rama i zawieszenie po tuningu :)
Wobec tego, poudawaliśmy sobie piratów, bo oni przecież od skarbów są :) Ale trochę nie wyszło, bo na piachu i drewniane nogi, których nie mamy nie stukały tak jak w bajkach... ;)







A to łącznik ulicy Botanicznej i Wyszyńskiego. W dół jest fajnie, a z powrotem jeszcze bardziej, gdy z przyczepy dochodzi łabędzi śpiew Smerfetki: Dajesz Tato, dajesz!!! Dogoń ich!  A jeśli się uda, to: Dzień dobry! Jesteśmy pierwsi! :) To dopiero jest motywacja ;)




Mało nie skończyło się skandalem, bo Laura wlazła do wody i zaczęła rękoma łapać złote rybki... ;)  ,, ...ale ja się tato nie boję ryb, bo ja lubię zwierzęta, a one są taaakie słodziutkie... " :)





Po górach i w terenie też jeździmy... Zwłaszcza po wałach, w czasie roztopów... ;) Żeby było pod górę, to na wał wjeżdżamy osobiście :) Niestety, czasem rower zapada się po bagażnik i wtedy... przyczepa, jak za cudownym, czarodziejskim dotknięciem różdżki, zamienia się w łosia :) ratując nas z opresji i choć oboje mamy wtedy pełno w portkach, to jeszcze się nie nauczyliśmy, że tak nie można, bo to niebezpieczne, i że ą i że ę... Cena przygody i szaleństwa... Poza tym małże można wtedy łapać bez wysiadania z przyczepy :)





W dżungli polujemy na żółwie... To bardzo proste: wystarczy sałata :)





Kiedyś były Czerwone Kapturki, a teraz różowe kucyki... Tylko... Wilk... jak to Wilk... nie zmienia zwyczajów...





Przejeżdżając Amerykę, natrafiliśmy na takiego właśnie Misiunka :)





Stara prawda: Podróże kształcą... A zacienione kolanko z krwawymi śladami, to efekt wczorajszego kozaczenia na podwórku...  ... na rowerze :) Test granicy przyczepności na rozsypanym na chodniku piachu w trakcie wyścigu... ;)


Trop łosia...









  • DST 46.20km
  • Czas 01:30
  • VAVG 30.80km/h
  • VMAX 56.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bocian na gościnnym występie

Piątek, 27 czerwca 2014 · dodano: 27.06.2014 | Komentarze 0



Bocian z Leśniowa Wielkiego gdzieś zniknął... Wakacje :)
Dziwna przygoda spotkała mnie w drodze powrotnej w Przylepie. Na długiej prostej... korek... :) Dziwni są czasem samochodziarze :)

Prędkość maksymalna z licznika...