Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Walery z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 23558.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2487 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Walery.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Silver Arrow

Dystans całkowity:185.04 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:06:47
Średnia prędkość:17.64 km/h
Maksymalna prędkość:36.00 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:30.84 km i 2h 15m
Więcej statystyk
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gry wstępne.

Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 · dodano: 16.08.2016 | Komentarze 4

Wyjechali na wakacje, wszyscy nasi podopieczni...

Zachciało nam się... To pojechaliśmy... Jazda była przednia... Pod wpływem okoliczności, tryskaliśmy radością... 

Pojeździliśmy nieco po Oderwaldzie, zrobiliśmy wałek nadodrzański, lecz nie skorzystaliśmy z prom ocji w Pomorsku...

Dystans umiarkowany, tempo romantyczne, pogoda wymarzona wieczorem...


Wyruszyliśmy z Łężycy w stronę Wysokiego i tuż za nim w prawo na pole ;) a tam takie łoczko:



Zebraliśmy jabłka dębowe z dzikich upraw, przegoniliśmy kilka komarów...
 


Wygląda na Odrę, prawda? Prawda :) Wygląda tak, jakbyśmy jeździli rowerami wodnymi... Prawda? Nie:)To jest Odra z czasów przed prostowaniem koryta :)  Teraz jest Użytkiem Ekologicznym :)



A to jedna z grobli, dzielących dawne koryto Odry na kameralne jeziorka... Prawda? Prawda :)



Punkt kontrolny... Pij, bo wyschniesz... ;)



Sikustop, po czym zrobiliśmy niezły wałek. Naprawdę niezły. Prawda? Prawda :)



Sutek Hitlera... 






Oko Meridy Natury :)

Przy okazji, łatwo dostrzec, że z przodu także ugniatam tłustą oponę, a to oznacza, że... Prawda? Prawda :)
Kilka lat temu obserwowałem proces wzmacniania wałów i choć trwało to bardzo długo, to efekt jest zadowalajacy. Prawda? Prawda :) Te, betonowe płyty są położone doskonale. To wyjątek... Po kilku latach, miejsca łączeń, są jak bloki piramid, idealnie spójne... Prawda? Prawda :)  Jakość takiej (tej) drogi przebija nową S3 ... To żart? Nie, to prawda :) 






Niestety nasze Meridy Waleczne nie wytrzymały galopu... Prawda? Nie... :)



 - Pij, pij... Czeka Cię podjazd w Wysokim ;)
 - Ta... Sam pij, to nie będziesz mógł :) 

Prawda? Prawda :)



Gdy skryliśmy się w trawie przy przeprawie promowej w Pomorsku, prawdziwa prawda wyszła na jaw...



Poczekaliśmy dłuższą chwilę, aż samochodziarze w owczym pędzie pościgają się po zjeździe z promu i ruszyliśmy nieśpiesznie w stronę Wysokiego, domu...

- Gonimy tych rowerzystów, co nas mijali przy promie? ;)
- Po co? Miniemy ich w Wysokim, jak będą wprowadzać rowery pod górkę... ;)
  Prawda? Prawda :)

Taka właśnie jest różnica między jeżdżeniem po woreczek świeżego jodu, a zbieraniem dębowych jabłek... Prawda? Prawda :))))))) 




  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bajka o kurce wodnej i babie jagodzie...

Niedziela, 24 lipca 2016 · dodano: 24.07.2016 | Komentarze 4

Trasa: Łężyca - Cigacice - Łężyca.  :)))

Dystans: nie więcej niż 30 km

Temperatura: 20 stopni i drobny deszczyk :)

Tak sobie jechałem, jechałem...




A to moje obuwie rowerowe z podeszwami przerobionymi z żelków Haribo o porażającej sztywności... 






Niby deszczyk, a nie zmoczył mnie specjalnie...






Miejsce parkingowe pomiędzy Zawadą a Cigacicami





Jagody i grzyby można znaleźć nie tylko w lesie... I to mi się podoba :))))) Przedsiębiorcy wyszli naprzeciw potrzebom rowerzystów :)





Po drodze mijałem się ze smutnymi szosowcami , jadącymi chyba  z Sulechowa na Zielonogórską Ustawkę Pod Amfiteatrem ( w skrócie ZUPA ) ... Było cisnąć na jagody... :))))))))










  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

PKP...

Wtorek, 12 lipca 2016 · dodano: 12.07.2016 | Komentarze 13

Dane jak u Rolls Royce :)

Dystans: nie więcej jak trzydzieści kilometrów.
Temperatura: odpowiednia.

Trasa: Brody - Bródki - Nietkowice - most kolejowy - teren PKP Cargo :) - Czerwieńsk - Wysokie - Łężyca.

Przyczepa naprawiona, Silver Arrow stęskniony za swoim panem... Ale fajnie jeździ się na grubych bujających oponach. Już prawie zapomniałem jak to jest... Na odrzańskich wałach, dawno, oj, dawno mnie nie było. Ostatnim razem, gdy z prawie dwuletnią Laurką, zapadłem się po bagażnik w przesiąkniętym wale... Hm...Głupi, czy durny? Fajnie się tak krążyło bez ciśnięcia po szutrach, a czasem asfaltach.. Wręcz bosko! Tfu... Skuś baba na dziada... Ble... Wręcz wyśmienicie! :)
Kolekcja fotonów:




Aż zaduma mnie bierze, gdy jeżdżę tym rowerem. Kto by pomyślał, że wykonałem nim, po ponad roku przygotowań trip życia... Hm... Zabawne...





Dzień wczorajszy oczy zaciska... ;)





Ołobok





I wreszcie na wale za Nietkowicami...





Początek...










Rdza = wytrzymałość ;)











Jaka szkoda, że nie mijaliśmy się na moście... :)





PKP Cargo ;)
















Musiałem w trybie natychmiastowym wystawić sobie odpowiednie upoważnienie :)


\



A to wszystko dlatego, że kolejarze mają uprawy!!!! :)






Czerwieńsk











Do następnego! :)




  • DST 46.40km
  • Czas 03:24
  • VAVG 13.65km/h
  • VMAX 27.80km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Doba pełna wrażeń ;)

Wtorek, 28 czerwca 2016 · dodano: 30.06.2016 | Komentarze 8

I przyszedł dzień w którym na trasę wyruszył okazjonalny  Family Bike Team :) Koncepcja nie zakładała przejazdu z Domu na Księżyc, dzięki temu nasze wyluzowanie sięgnęło zenitu już na starcie - zapomnieliśmy zamknąć nasz rowerowy garaż, w którym mieszkają dżemy i inne przydatne nie wiadomo kiedy, ale bezwzględnie muszące tam zalegać stworzenia, takie jak stare koło od roweru, szafka, która nie zmieściła się w kuchni, butla... bez wina, itp... :) Po tym falstarcie, wyruszyliśmy na dobre...
Prom w Pomorsku czynny, dalsza droga niemal pusta, to wybór trasy był jedynym słusznym... Ha, największą prędkość uzyskaliśmy na zjeździe do Wysokiego :) Hamulce piszczały, muchy rozbryzgiwały się nam po nosach, a wiatr masakrował dziewczynom fryzury :)
Pierwszy gastro postój już przed promem :) Młodzież szybko spala, to i często uzupełnia moce :) W Odrze poziom wody dość niski, ale prom jeszcze ;) pływa - emocje miały pojawić się nieco później :)))) Drugi postój już po drugiej stronie Odry na placu zabaw w Pomorsku. Zgodnie z ustaleniami -  dwa przejazdy w mikro parku linowym, jeden drążek i... jedziemy dalej. Ha! Nic z tego! :))))))) Przejazdów było, yyy... nie wiem ale jakieś pół godziny :)))  Za to nie było wycieczki po drążkach :) Zawsze to jakiś postęp w minimalizowaniu czasów postojów :) Ruszamy... Z Pomorska do Brodów niedaleko, spokojnie, to też nic specjalnego się nie wydarzyło, prócz nieustającej zagadywanki Laurki, by kilometry szybciej jej mijały ;)  To takie zjawisko, którego jeśli się wielokrotnie  nie przeżyje, to dość trudno jest je zrozumieć, a zwłaszcza bez lęku stosować :)








A w Brodach, na zachętę...









No i bez samo lansu wpis się nie liczy: Choć wcale na to nie wygląda, nasza przyczepa jest przeładowana. Gdy moja Żona uzna, że coś na pewno nam się przyda, to nie ma dyskusji :) Było tam wszystko, naprawdę wszystko... :)))))) Aaaa.... Zabrakło tylko naszego kota, jego miseczki i kuwety :))) Konsekwencje przeładowania? Jakie konsekwencje? Jeszcze nie teraz ;)

Kolejny postój, a jakże pod sklepem z ... lodami w Nietkowicach :) Ale, nim to nastąpiło, zdążyliśmy lekko nasiąknąć deszczykiem pomiędzy Bródkami, a właśnie Nietkowicami. Fajnie było :) Chińskie pelerynki spisały się doskonale, a niezastąpiona folia malarska XXL, jak zwykle otoczyła opieką naszą wypasioną przyczepę ;) Po około trzydziestu minutach ruszyliśmy dalej, a morale nie ucierpiało nikomu :)

Za Nietkowicami, dość długa prosta, aż do przejazdu kolejowego pełna tajemnic... A to sarny przed nosem przeskoczą drogę, a to jakaś żmija nieśpiesznie przemknie między szprychami, a to...





czaple na swym stałym żerowisku dostojnie, acz z dużą nieufnością pląsają :)





A przejazd kolejowy, jeśli akurat przemknie nim szynobusik także może być dostawcą wrażeń... Kwestia skali potrzeb ;)
W Będowie postoju już nie było, bo dobry bajer, jak zawsze działa wyśmienicie: po co stawać, jak za dwa zakręty jest już jezioro? No, po co? :) Zadziałało i na widok jeziora, Laura tak przyśpieszyła, jakby to był zjazd z Jakuszyc do Szklarskiej :)))) Spryciula, oszczędzała moc na finisz :) Był to także skuteczny trening minimalizowania postojów :))))





Prezes FBT w trakcie zasłużonego odpoczynku, po wyczerpującej jeździe :)
Dość często jeździmy sobie właśnie nad to jezioro, bo... mamy pociąg do wody. A to dowód:





I teraz najważniejszy cel tej wyprawy(?)
Robimy to właśnie po to:





Dzień mijał jak w bajce, aż wreszcie okazało się, że jednak czegoś (już) nie mamy. Z radością pojechałem do Szklarki po bułki i colę, bo zapas dziwnym trafem wyczerpał się :) Ale zanim zrobiłem zakupy:





 Wczesnym wieczorem odwiedził nas inspektor programu 500+ Jakiś taki płochliwy był...





W nocy, żaby, żaby, żaby, żaby... :))))
A nad ranem piękny wschód słońca, lecz chwilę później kap, kap, kap... ;) To nieważne, że o tym deszczu (burzy raczej ) wiedziała moja żona (a nawet ja), to nic, bo jak coś postanowi, to po prostu to robi. I ja też :))))) Niechętnie wychyliłem się z namiotu. Po co? A po występującą już wcześniej w opowieści niezastąpioną folię malarską, dobrą na każdy deszcz, a nawet burzę ;)





A po burzy, bo jakże by inaczej:





Gdy około dziesiątej rozpogodziło się nieznacznie, zaczęliśmy pakować manatki i gdy już prawie ruszaliśmy... ;) Guma w kole przyczepy... :) Ale, co tam! Jest zapas, to stresu nie ma :) Ruszyliśmy ponownie i nim dojechaliśmy do drogi Świebodzin  -  Krosno Odrzańskie, kolejna guma, tym razem w... przyczepie :))))))) Ale, co? My nie damy rady? :))))) Ruszyliśmy dalej, a ja w duchu, czyli w ciszy zastanawiałem się ile ujedziemy z przeciążoną jedną osią w przyczepie. Nie chciało mi się spuszczać powietrza w drugim kole. Ignorancja? Głupota? Nie... Lenistwo ;) Jechaliśmy sobie nieśpiesznie i tym razem w Będowie zatrzymaliśmy się pod sklepem na zimną kawę i inne takie :) Dziewczyny przejechały z dwadzieścia metrów i z radością sentymentalną, Laura krzyknęła: Tato! Przecież my tu byliśmy z dziadkiem zbierać ślimaki w tej Odrze :)


Później znowu czaple. Mają chyba parcie na szkło ;)




Foto baj maj Żona


Oczywiście, był to kolejny powód do relaksacyjnej zadumy i przerwy na chrupki z dżemem truskawkowym :)





Chwilę później okazało się, że promy w Brodach i Pomorsku są zamknięte ;) co oznaczało, że w najgorszym przypadku musimy jechać do Sulechowa (14 km) i do Zielonej Góry i jeszcze do domu, jakieś czterdzieści więcej. Hm...Hm... Sam dystans, to jeszcze nic. Do Sulechowa droga spokojna, lecz do Zielonej Góry, przez Cigacice w okolicach godziny piętnastej jazda z dzieckiem i przyczepą dość mocno mnie niepokoiła... ;) Ale, że ponieważ, bo, czemu by nie... jestem dzieckiem szczęścia, to tuż przed Brodami w trakcie sikustopu zadzwoniłem do Koleżanki mieszkającej właśnie w Brodach :) z pytaniem, czy czasem się nie nudzi w domu, bo przecież wakacje są i czy nie zechciała by zawieźć moich dziewczyn do domu :) Ponieważ, nie miała wyboru, to chętnie przystała na moją propozycję, pytając tylko, czy dziewczyny lubią pomidorówkę i za ile będziemy :))))) Dobrzy znajomi, to jednak skarb. Też czasem zdarza mi się być jak moja Koleżanka z branży :)  Uspokoiwszy małżonkę i Laurkę ruszyliśmy do Brodów, zostało nam może ze dwa kilometry i wtedy, jak nie trzaśnie, jak nie szurnie! O! urwali koło durnie ; ) Tak właśnie! Urwało się koło temu misiu :)




Muchy, słońce i łzy... ;)





Tato! Ja, tak kocham tę moją przyczepę! I jak my teraz będziemy jeździli nad jezioro???
Cóż, dziecko... Zwyczajnie... z jednym kołem... :))))))

Po szybkiej akcji z przepakowaniem bagaży i zmęczonej życiem przyczepy do auta ruszyliśmy do Brodów na... pomidorówkę :)

Zeszło nam trochę na paplaniu o motorach, koniach i bluesie...Dziewczyny pojechały z Agą do domu, a ja po dość długiej relaksacji też nieśpiesznie ruszyłem w stronę Sulechowa ...

 Ale o tym, w następnym wpisie :)








  • DST 19.84km
  • Czas 00:49
  • VAVG 24.29km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Silver Arrow
  • Aktywność Jazda na rowerze

Duży dystans?

Sobota, 14 listopada 2015 · dodano: 15.11.2015 | Komentarze 0

Dziwnym zrządzeniem losu nabrałem dystansu... :) Do łaski powrócił Silver Arrow, bo Merida zarżnięta, zerżnięta, czy jakkolwiek inaczej porobiona, czyli napęd off :/  Jak na wirtualne niejeżdżenie to dziwne, a zwłaszcza podejrzane :) No bo niby kiedy ? :) Srebrna Merida nie ma licznika, jednak choć raz jedyny udało mi się uzyskać jakiekolwiek parametry. Jest ich niemało... :) Ilość zużytego tlenu, spalonego łoju...
Przewyższenia: 190 m
Spadki: 173 m
Min. wysokość: 83 m
Max. wysokość: 158 m
Początkowa wysokość: 103 m
Końcowa wysokość: 116 m
Czas brutto: 55 min 40 s
Tempo netto: 2 min 29 s
Tempo brutto: 2 min 40 s
Spalony tłuszcz: 82 g !!! 
Zużyty tlen: 130.6 l

Mam nadzieję, że tym razem czytający (pewnie niewielu, ale to zawsze jakaś woda na młyn...) miłośnicy statystyk będą zachwyceni...

By nadrobić stracony czas ( czy aby na pewno ?) Niewielka ilość innych pejzaży niż te z aktualnej przejażdżki relaksacyjnej.





Przez większość miesiąca było tak pięknie, tak słonecznie, że... aż puściłem się  z torbami, a nawet walizką w cargo bój :)






Ten błękitny rower jest Tato taki wspaniały...

Blue lines? 



Blask towarzyszył mi...



Rano, we dnie, w nocy... Był mi zawsze ku pomocy :)



Gdzie zrobiono to zdjęcie? Aaaa... w drodze z Czerwieńska do Wysokiego. Tuż przed przejazdem kolejowym.
Sumując ciszę, nabrałem duuużego dystansu :) Interpretacja dowolna... Każda będzie pasowała...

Gównoprawd licznikowy:

Ups..., to nie ten rower... :)





  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Silver Arrow
  • Aktywność Jazda na rowerze

Weterynarz na rowerze...

Piątek, 25 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 1


Miejski bełkot o nieznanej nikomu długości...Akcja ratunkowa naszego kota... Diabła... :( Taki kot, to lekko nie ma.Chyba kolejny do dializ... Lecz, to trochę jak wyrok, bo kotów się  nie dializuje... :( Może... się sam wyliże :)








  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Silver Arrow
  • Aktywność Jazda na rowerze

Samonaprowadzające ronda,jako symbol nowoczesnej infrastruktury drogowej

Czwartek, 17 września 2015 · dodano: 23.09.2015 | Komentarze 4

Tak... Zielona Góra słynie z kilku zjawisk,rzeczy,pomysłów i itp...Jednym z nich są samonaprowadzające ronda. Niby nic szczególnego, jednak gdy są na tzw obwodnicy ( Trasie Północnej) aż cztery,na około czterokilometrowym odcinku tejże dorgi (32), to coś jest nie tak. Co ? Ano to, że jest regularnie zakorkowana w obrębie owych rond... Fantastyczne rozwiązanie komunikacyjne,usprawniające ruch tranzytowy samochodów ciężarowych, którym lokalsi nie mają zwyczaju umożliwiać... płynnego przejazdu...



Standardowy widok, dużo przed jednym z tych rond. Pora dnia nie ma szczególnego  znaczenia :)

A teraz do rzeczy:

Bikestats: Nie wiem ile kilometrów, bo licznik w Silver Arrow jest, ale... gdzieś na balkonie :))))) Jakieś 40 -50 kilometrów, bo dziś gdy to piszę nie pamiętam dokładnej trasy... O, zapominalski!!! :)
Jak szybko? Też nie wiem, ale z całą pewnością najszybciej jak się da. Autobus, taksówka, private super szpachel cars nie mają szans :)))) Dzięki termometrom drogowym, wiem chociaż, że było ciepło :)

Czyżbym znowu marudził po polsku? Hm... Nie, nie,to refleksja ino,choć łachem strasznym opatulona :)






  • DST 53.40km
  • Czas 02:34
  • VAVG 20.81km/h
  • VMAX 35.10km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Sprzęt Silver Arrow
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jazda na obręczy wcale nie męczy :)

Poniedziałek, 9 lutego 2015 · dodano: 09.02.2015 | Komentarze 0



Gdybym był pro ama torem, to byłby to trening w wersji medium. Ponieważ mam to poza sobą bardzo, była to przejażdżka relaksacyjna, jak i niemal wszystkie moje rowerowe harce :)

Statystycznie, absolutnie nie stękająco zaznaczę, iż wiatr był wart nazwy swej, co dla mnie jest przyjemne, a i wrażeń dostarczyć może.
Zwłaszcza, że trasa znana, lubiana i być może nawet monotonna, lecz to ostatnie mam także daleko poza sobą, dodatkowo w poważaniu, więc było mi dobrze.

Podwójny Prom Burger:

Gdzieś w oddali czai się smak morza...



A w tejże oddali, zapach gór:



Prawda, że zupełnie różne smaki błękitu biją z tegoż burgerka ? :)

Gdzieś po środku ekskursji rzeczka Gryżynka:





Moje nadzwyczajnie nudne tripy miewają czasem atrakcje. Tym razem od cmentarza w Brodach pocinałem, ups... ;) pociskałem na rowerze z dwoma kołami, lecz tylko w jednym było w oponie powietrze. Z przodu :) Prostata wymasowana, różne rytmy tłukącego wentyla, uzależnione od nawierzchni i tempa miło urozmaicały mi czas. Czasem nawet tylnemu kołu zdarzało się niespodziewanie uciekać w bok... Nie pierwszy to, i pewnie nie ostatni,  taki wydymany trip mnie spotkał. Cóż, beztroska ma swój urok... ;)

No i kategoria wpisu: "do stu"... He,he,he... :)





Kategoria Do stu, Silver Arrow


  • DST 38.30km
  • Sprzęt Silver Arrow
  • Aktywność Jazda na rowerze

02/07/15 :)

Sobota, 7 lutego 2015 · dodano: 07.02.2015 | Komentarze 0

Ot, się porobiło :) Zarzekałem się, że nie będę wpisywał miejskich tripów, a jednak. Wprawdzie nie jeździłem yyy... turystycznie, wycieczkowo, czy jakoś tam ultra, mega und kolega, lecz całkowicie użytkowo, to pomyślałem sobie, że nastawienie będę miał takie jakby to była mega wyprawa :)Symulowałem w domu zaniki pamięci i dzięki temu, że ciągle zapominałem czegoś kupić, jeździłem sobie tłukąc kilometry:) Całe szczęście, że nie bezmyślnie i tylko dla statystyk... Idea była słuszna, toteż bez żalu poddałem się jej radośnie :)
Ale niech będzie choć ciut statystycznie: najpierw było minus, a w czwartej kwarcie plus...

Pierwsza kwarta:



Pozostałe w tle... Ole!




  • DST 14.60km
  • Sprzęt Silver Arrow
  • Aktywność Jazda na rowerze

02/07/15 P.S. :)

Sobota, 7 lutego 2015 · dodano: 09.02.2015 | Komentarze 0



Taka oto dokładka miejskiego głodomora, czyli niemal standardowa miejska dniówka :)




Reszta tamże...