Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Walery z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 23558.70 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2487 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Walery.bikestats.pl
  • DST 5.80km
  • Czas 00:11
  • VAVG 31.64km/h
  • VMAX 56.50km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasteczko drugi łan

Czwartek, 5 czerwca 2014 · dodano: 05.06.2014 | Komentarze 0


Zniecierpliwiony, pomknąłem radośnie do domu, a tam szparagi i inne łamagi :) Dostałem pozwolenie wieży kontrolnej na lot i już mi się nóżka trzęsie niecierpliwie ;)


Kategoria Rodzinnie


  • DST 9.40km
  • Czas 00:31
  • VAVG 18.19km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasteczko łan

Czwartek, 5 czerwca 2014 · dodano: 05.06.2014 | Komentarze 0


Dyskretny przejazd służbowo - rodzinny, do serwisu, badawczo - niecierpliwy, bo Holownik poddany został pozimowej reanimacji, a potrzebny mi na łykend  :)


Kategoria Rodzinnie


  • DST 12.70km
  • Czas 00:32
  • VAVG 23.81km/h
  • VMAX 44.30km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miastoon i Miastooff :)

Środa, 4 czerwca 2014 · dodano: 04.06.2014 | Komentarze 0

Ot i kolejny wycieczkowy żart :) Ciepło się zrobiło, to i szoszonów w wyżelowanych kaskach coraz więcej po mieście jeździ.  Ależ dziś się uśmiałem wracając do domu, bo tak zawzięcie ścigali się po rondzie, że aż zapomnieli którym zjazdem zjechać :) Może to przez to że GPS na trenażerze pokazuje, że trzeba nacierać  cały czas prosto :)









Kategoria Rodzinnie


  • DST 54.50km
  • Czas 01:57
  • VAVG 27.95km/h
  • VMAX 43.70km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Milzig/Oder

Środa, 4 czerwca 2014 · dodano: 04.06.2014 | Komentarze 0

Górski etap  do Milska, czyli najpierw pod górkę, później z górki, potem znowu pod górkę :) Jak by dobrze się zastanowić to w pobliżu Zielonej Góry można całkiem przyzwoity pagórkowany etap ułożyć :) Podjazdy krótkie, ale za to jest ich sporo i do tego nawet czasem dość pod górkę :) Wprawdzie to nie to samo co prawdziwe góry, lecz można się nieźle znurać... jak ktoś chce :)

Wbrew pozorom ta wioska ma bardzo długą historię... Jak mawiał Mieszko: nasz koleżko!, bywał tutaj Chrobry by polować na bobry :)
Wyjeżdżając z domu świeciło piękne słońce, więc szansa na spotkanie bociana w Leśniowie mała. Wyskoczył chyba na żaby... Stąd szybkoimpulsowy pomysł na zmagania z pagórkami, czyli przez ulicę Waryńskiego ( fajny, acz kruciutki podjazd ) Szosę Kisielińską, Kisielin - obwodnicą, Droszków, Zabór do Milska właśnie. Po co? Ano po to, by przechytrzyć deszczową chmurę,



...którą ostatecznie objechałem dookoła :) nie zmoczywszy cielska ni razu, no może jedną kropelką potu ;)



W samym Milsku jest świetny zjazd prowadzący aż do Odry, ale najczęściej na wyjściu z najbardziej ostrego zakrętu pod koniec wioski, tuż przed promem, kiedy prędkość jest już na granicy zdrowego rozsądku, jest tam mnóstwo piachu i żwiru co w połączeniu z faktem, iż ów piach tudzież żwir jest niewidoczny przy wejściu w zakręt może dostarczyć niezapomnianych wrażeń ;)  Zdarzyło mi się kiedyś driftować niemal cały ten zakręt :) A ile iskier z spod lewego bloku się wysypało! Fajerwerki prawie jak w sylwestra :) Niestety ta zabawa kosztowała mnie nowe buty ;)

W drodze powrotnej nic nie było wiadome, więc korzystając z kolejnego impulsu, skręciłem na Przytok, bo jest tam fajny podjazd a wcześniej zjazd ;)



Właściwie to podjeździk w porównaniu z tym w Szklarskiej Porębie Dolnej ; ), szkoda tylko, że na zdjęciach dość ciężko jest oddać "skos" :)

A w cyklu: kościoły tu i ówdzie, całkiem ładny, lecz nie zachwycający budynek sakralny w Przytoku:



I na zakończenie słynny :) zjazd w Milsku fotografowany pod górkę ale w dół :)



W okolicy czerwonego samochodu rozpoczyna się prosta, dość mocno w dół ;) a na jej końcu zakręt  lewych bohaterów :)
Tymczasem...












Kategoria Merida


  • DST 57.50km
  • Czas 01:56
  • VAVG 29.74km/h
  • VMAX 53.50km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bocianello

Wtorek, 3 czerwca 2014 · dodano: 03.06.2014 | Komentarze 0

Skleroza boli!
Na tę okoliczność postanowiłem włączyć urządzenie weryfikujące, bo ból jest już ostatnio nie do zniesienia :) Zbadawszy prognozę niepogody, skorzystałem z okazji i poharcowałem delikatnie między deszczowymi chmurami. Oczywiście odwiedziłem Pana Bociana w Leśniowie :)



Pod muzeum szybka inka i do domu.



Przyjemnie jak codzień  :)



Kategoria Merida, Do stu


  • DST 13.70km
  • Czas 00:37
  • VAVG 22.22km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zelena Gora :)

Poniedziałek, 2 czerwca 2014 · dodano: 03.06.2014 | Komentarze 0

Żartów ciąg dalszy...



Kategoria Rodzinnie


  • DST 6.10km
  • Czas 00:12
  • VAVG 30.50km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miejski żarcik, czyli głupi kawał... drogi :)

Poniedziałek, 2 czerwca 2014 · dodano: 02.06.2014 | Komentarze 0

Odkryłem nowy sposób na odchudzenie roweru: musiałem wymienić wspornik siodła, bo moc mam wielką i bezwzględnie rozprawiam się z opornymi gwintami, a to powoduje, że portfel leżakujący w tylnej kieszeni, niechętnie opuściły banknoty, o pewnej, bliżej nie określonej wadze. Różnica w jeździe była natychmiast odczuwalna... Jakoś tak lżej mi się jechało :) Niestety pod koniec wyprawy natrafiłem na niezłą ściankę: blisko dwadzieścia pięć procent !!!  Po chwili zadumy doszedłem do wniosku, że tak strome mogą być tylko schody :) Ole! :)


Kategoria Rodzinnie


  • DST 53.20km
  • Czas 02:05
  • VAVG 25.54km/h
  • VMAX 42.30km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocny objazd wiejskich dyskotek :)

Niedziela, 1 czerwca 2014 · dodano: 01.06.2014 | Komentarze 0

Po niezliczonej ilości kawałków pysznego tortu, sernika i po lodzie, wykonałem uroczysty objazd wiejskich dyskotek w okolicy. Ponieważ plan był inny, a wiadomo, przynajmniej mi :), że moje plany potrafią zamienić się w wulkan Świętej Heleny i niespodziewanie poddać się erupcji w nieznanym nawet najznakomitszym sejsmologom kierunku :), tym samym niwecząc sens i frajdę jazdy, grzecznie, a wręcz potulnie powróciłem do domu... Atrakcją przejażdżki było spotkanie zmechanizowanej formacji smerfów, ukrywających się około stu metrów od miejskiej tym razem dyskoteki, w nadziei znaczącego poprawienia statystyk, a zwłaszcza bezpieczeństwa na drogach ;) Nadmuchawszy im balon statystyk, pomknąłem do domu...
Swoją drogą jeżdżenie rowerem pod wpływem jest słabe, tak jak jazda (w moim przypadku)  po gripexie, czego przykładem jest ten nieudany nocny trip... jeśli nie widzę na oczy, to nawet dwie tandetne lampki drogi dobrze nie oświetlą zwłaszcza że miało być na południe :)



Kategoria Merida, Do stu


  • DST 247.20km
  • Czas 09:19
  • VAVG 26.53km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Najstarszy cis w Polsce... :)

Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 2

Ot i udała mi się tym razem wycieczka turystyczna... I cel nawet się pojawił :) Ponieważ żyję w nocy , to pobudki o trzeciej, czwartej nad ranem są dla mnie niezrozumiałe :) Wszak to wieczór dopiero :) Dziś zupełnie niespodziewanie i wyjątkowo ruszyłem cielsko z łoża, choć Monia z Ciotką Karoliną mówiły, że to bez sensu , że lepiej abym pojechał już, czyli wieczorem :) Nie mogłem się jakoś zdecydować i... zostałem w domu. Wprawdzie miast wstać o trzeciej, zrobiłem to kilka minut później i dokładnie o tyle samo minut później wyjechałem po czwartej, to należy to uznać za sukces :) , wręcz niezwykłość jakąś...
Co do jeżdżenia wczesnym rankiem, a raczej ruszania o tej porze, to nie znoszę tego tak bardzo, że gotów jestem wcale nie wyjechać, niż męczyć się z rana... Uwielbiam noc i jeżdżenie w nocy. Zdecydowanie bardziej przyjemnie rusza mi się wieczorem i wraca następnym  :) , niż wstaje ledwo co... :)



Do Szprotawy, czyli jakieś pięćdziesiąt kilometrów, źle mi się jechało... Nie mogłem się rozkręcić, za to mgiełki rekompensowały tę niedogodność...



Tu na całe szczęście było już dobrze :)



Kawałek za Bolesławcem w drodze do Lubania. Tylko co to za miejscowość ? :)



Ponieważ droga do Lubania była lekko wczorajsza, radość czerpałem z takich oto słonecznych bukiecików :)



To już Lubań i wielka wyżerka. W roli ofiar kulki mocy :)




Prawie jak Apollo podczas startu... Tylko ta łososiowa przybudówka coś nie bardzo pasuje. Może to pojemnik na wędki... ;)




Cel wyprawy pojawił się niespodziewanie :) Przydrożna tabliczkostrzalka w Henrykowie dumnie prężyła się swą treścią:
najstarszy cis w Polsce. Podobno ma według sceptyków: 1200 lat, optymistów: 1300 lat i oszołomów: 1500 lat...
Może faktycznie tak być...



Aktualizacja wiedzy o drzewie:

 To zdjęcie nijak ma się do pięciometrowego obwodu jaki jeszcze stosunkowo niedawno miał ten cis:



No i piana na pysk: Bodaj, Kozacy jakiś czas temu porżnęli bohatera fotografii szabelkami, bo im konie straszył.
Korzystając z okazji wyrażę się politycznie, choć niechętnie: Wschodniej dziczy mówię stanowcze: Nie!
Tym bardziej, że echa takich zachowań obecne są do dziś na zachodzie Polski, a przejawia się to bardzo wschodnimi zachowaniami potomków "osadników" ze wschodu przybyłych w rejony niemieckich porządków...


Żywy dowód na to, że pozory mylą :)



Później raczyłem się takimi widokami:




Ach ten czerwony tył Maryśki! Prawie jak u orangutana :)


Przed Iłową zezłościłem się nie na żarty...
Remont drogi, polegający na zdarciu nawierzchni i pozostawieniu na drodze śmieci po tym procederze. Poza tym zero maszyn, zero znaków. Taki debilizm niestety tylko w Polsce :( Ręce opadają...



Tak się rozsierdziłem, że nie chciało mi się już robić jakichkolwiek zdjęć... Przyjemność jazdy też się gdzieś zagubiła, nie wsponmę o wenie przy opisywaniu przejażdżki :(

I tyle...







  • DST 89.70km
  • Czas 03:20
  • VAVG 26.91km/h
  • VMAX 72.50km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Księciunio na zamku :)

Czwartek, 22 maja 2014 · dodano: 22.05.2014 | Komentarze 2

Bez znaczenia dziś było, czy będę wracał pod wiatr, czy nie. Wiatr osobiście mnie wytarmosił niemal z każdej strony :) Ale za to nie było dotkliwie gorąco :) 
Jaśnie Pan wybrał się dziś na zamek, doglądać czy aby German jakiś murów nie zamierza wykupić :) Był nawet dziś targ pod murami zamkowymi, lecz szabel nie było. Same chińskie łaszki dla niewiast i patelnie z masy ryżowej z jednorazowymi rączkami...






Księżna Marysieńka, a jakże, też była :)



Tajnym podziemnym akweduktem dostarczana jest do zamku w Kożuchowie lecznicza nalewka...



A to już mój ulubiony zjazd z moreny czołowej, miejsce ustanawiania rekordów prędkości ;) I jeśli w połowie zjazdu nie wieje boczny wiatr, to da się uzyskać baaardzooo niezwykłe prędkości, bez przedniej, dużej tarczy o średnicy super pizzy :)



Kategoria Merida, Do stu